Silna dywergencja na dziennym MACD, jaka towarzyszyła ustanowieniu wczorajszego rekordu WIG, skłania do ostrożności przy oczekiwaniu na dalszy trwały i znaczący wzrost. Sytuację, w której indeks przekracza wcześniejszy szczyt, a nie jest w stanie tego uczynić ten popularny wskaźnik podążający za trendem, można interpretować dwojako. Dopóki WIG pozostawać będzie ponad górką z lutego tego roku negatywna dywergencja oznacza ślamazarne tempo dalszego ruchu w górę. Stanowi tez ostrzeżenie przed możliwym zwrotem koniunktury. Jednak w tym drugim kontekście sugestie wskaźnika wymagają potwierdzenia w zachowaniu notowań. Dlatego ponownego pogorszenia koniunktury można będzie się spodziewać dopiero z chwilą spadku WIG poniżej 55,7 tys. pkt. Sytuacja jest tym ciekawsza, że aktywność inwestorów w trakcie czwartkowej sesji była bardzo duża. Równocześnie na wykresie świecowym powstała formacja spadającej gwiazdy, która zapowiada odwrócenie koniunktury przynajmniej w krótkim okresie. W związku z tym można przypuszczać, że najbliższe sesje będą dalej upływać w emocjonującej atmosferze. Zapewne na porządku dziennym stanie pytanie o szanse na pobicie rekordu przez WIG20. Nie wydaje się jednak, by ta sprawa miała większe znaczenie dla oceny kondycji warszawskiego parkietu. Kluczowe od dłuższego czasu jest zachowanie indeksu WIG i tak pozostanie. W tym indeksie najlepiej znajdują odbicie decyzje naszych instytucji i pewnie to z jego przebiegu trzeba próbować wyłapywać sygnały sugerujące zmianę przez nie postrzegania rynku. Wysokie obroty mogą sugerować stopniową polaryzację opinii. Podczas gdy część wierzy w kontynuację hossy, spora część szybką poprawę koniunktury wykorzystuje do pozbycia się akcji. Równocześnie na świecie można wskazać elementy potwierdzające trudności inwestorów z oceną sytuacji. Dolar dotychczas tracił, gdyż obawiano się dalszego zwolnienia gospodarki. Ale ustąpienie tych obaw wcale nie przyczyniło się do jego wzmocnienia. Złoto drożało w reakcji na wciąż obecne obawy inflacyjne. Uspokajający ton komentarza Fed nie doprowadził do jego wyprzedaży. Ceny obligacji w USA mocno spadać zaczęły wczoraj, ale w środę poszły nawet w górę.