Przez blisko dwadzieścia lat, podczas których na czele amerykańskiego banku centralnego stał Alan Greenspan, najważniejszym problemem światowych rynków finansowych był stan układu oddechowego, a zwłaszcza gardła prezesa Rezerwy Federalnej.
Powiadano, że wystarczy, by Greenspan zakaszlał, a światowa gospodarka natychmiast zapadała na grypę. Porównanie było obrazowe, bo kazało sądzić, że poważniejsze zaziębienie Greenspana musi wywołać na finansowych rynkach co najmniej zapalenie płuc, a zapalenie płuc kryzys porównywalny z tym z roku 1929. Głównym zadaniem Alana Greenspana było więc dbanie o zdrowie, co chyba mu się udawało, bo wielki krach ostatecznie nie nastąpił.
Kiedy rok temu wszechwładny prezes odchodził na emeryturę, sądzono, że światowa gospodarka raz na zawsze uwolniła się od kłopotów związanych ze zdrowiem Alana Greenspana, tym bardziej że nowy - Ben Bernanke - jest młodszy i wygląda znacznie zdrowiej niż poprzednik.
Tymczasem nic z tego. "The New York Times" doniósł kilka dni temu, że problemy z gardłem Alana Greenspana (prawdopodobnie chodzi o nieżyt i proszę nie prostować, że stuprocentowy Żyd, bo tego i tak nie da się przetłumaczyć na angielski) nadal wpływają na stan światowych rynków. Zmieniło się jedynie to, że prezes nie mówi pełnym głosem, tylko wydaje pomruki. Ponoć głos poprawia mu się jedynie wtedy, gdy otrzymuje 150 tys. dolarów za godzinę niezobowiązującej pogawędki na tematy ekonomiczne.
Ostatnie pomruki wydawane przez Greenspana dotyczyły grożącej gospodarce amerykańskiej recesji i spowodowały, według NYT, okresowe obniżenie średniej indeksu Dow Jones o 200 punktów. Problem w tym, że nie do końca wiadomo, co tak naprawdę Alan Greenspan na ten temat wymruczał. Prezes zawsze wypowiadał się jak Pytia i bardzo często trudno było zrozumieć, co miał na myśli. Specjaliści spierali się później, czy chodziło mu o to, że będzie hossa czy raczej bessa, ceny będą rosły czy może spadały, będzie kryzys, czy wręcz przeciwnie. A ponieważ nikt nie śmiał wątpić w jego geniusz, zgodnie uznawano, że przewidział dokładnie to, co później i tak nastąpiło.