Komisja Europejska (KE) podjęła wczoraj długo oczekiwaną decyzję w sprawie wielkości limitów, ograniczających dozwoloną emisję dwutlenku węgla w latach 2008-2012 (tzw. II okres rozliczeń). Stało się tak, jak przewidywano: przyznany Polsce limit jest dużo mniejszy od naszych oczekiwań. Polska otrzymała przydział w wysokości 208,5 mln ton rocznie (ok. 27 procent mniej niż chcieliśmy - Ministerstwo Środowiska zgłaszało Brukseli zapotrzebowanie na 284 mln ton).
Powodów do zadowolenia nie mają też nasi południowi sąsiedzi. Czechom przyznano limit 86,8 mln ton rocznie. To blisko 15 procent mniej niż ilość przez nich proponowana. - Komisja oceniła plany rozdziału uprawnień do emisji Co2 przygotowane przez Czechy i Polskę w sposób równie sprawiedliwy i spójny, w jaki oceniła plany pozostałych państw członkowskich - twierdzi Stavros Dimas, komisarz ds. środowiska w KE.
Co dalej? Niewykluczone, że polska strona odwoła się od decyzji KE. Wczoraj jednak nikt z Ministerstwa Środowiska nie zabrał głosu w tej sprawie.
- Mamy nadzieję, że rząd będzie negocjował z Komisją Europejską, która drastycznie obniżyła limity. Jeżeli jednak tak zostanie i limity będą mniejsze, producenci będą zmuszeni kupować na rynku dodatkowe uprawnienia do emisji CO2. Wtedy wzrosną ceny energii - ostrzega Błażej Torański, rzecznik koncernu BOT Górnictwo i Energetyka - największego producenta energii w Polsce. Podobnego zdania są przedstawiciele innych firm.