Sprzyja temu coraz silniejsza presja na płace, konsumencki boom kredytowy, bardzo wysokie wykorzystanie mocy produkcyjnych w przedsiębiorstwach oraz rosnące ceny surowców i materiałów.
Spośród ośmiu składowych wskaźnika wyprzedzającego pięć poprawiło się, trzy pozostały na poziomie zbliżonym do notowań sprzed miesiąca i żaden nie pogorszył się.
Zamówienia w przedsiębiorstwach napływają szerokim strumieniem choć nieco wolniej niż przed miesiącem. Od kilku miesięcy wyraźnie widoczny jest wolniejszy napływ zamówień pochodzących od kontrahentów zagranicznych. Natomiast zdecydowanego wigoru nabiera popyt krajowy. Widoczne są już efekty boomu mieszkaniowego, który trwa od ponad roku. Produkcja sprzętu wyposażenia mieszkań w ostatnich miesiącach wzrastała bardzo dynamicznie. Dla producentów tych branż dobra koniunktura najprawdopodobniej nie skończy się szybko.
Zapasy wyrobów gotowych w konsekwencji rosnącego popytu kurczą się z miesiąca na miesiąc. Co prawda w ostatnim czasie ich poziom nie zmienił się istotnie w stosunku do notowań sprzed miesiąca, jednak przy tak wysokim tempie produkcji i rosnącym popycie, producenci nie zapełniają swych magazynów. Na uzupełnienie zapasów będzie czas, gdy produkcja nieco zwolni.
W ostatnich miesiącach wyraźnie wolniej poprawia się wydajność pracy w sektorze przedsiębiorstw produkcyjnych. Podczas gdy tempo wzrostu płac uległo przyspieszeniu. Sytuacja, gdy tempo wzrostu płac przewyższało tempo poprawy wydajności utrzymywała się w latach 1998-99, co było jedną z przyczyn gwałtownego wzrostu inflacji w 2000roku. Od listopada ubiegłego roku dystans pomiędzy poprawą wydajności pracy a tempem wzrostu wynagrodzeń z miesiąca na miesiąc kurczy się. Braki siły roboczej, coraz wyraźniejsze żądania płacowe różnych grup pracowniczych, brak rezerwy w mocach wtwórczych i dobra koniunktura w gospodarce będą sprzyjały wzrostowi płac. Wzrost cen wydaje się więc nieunikniony.