Estońskie wydawnictwo, które posiada również własną drukarnię, zebrało z emisji w Tallinie 565 mln koron (48 mln USD). Popyt na akcje spółki wśród inwestorów instytucjonalnych niemal siedmiokrotnie przekroczył podaż papierów. Zapisy już się skończyły. Pierwsze notowanie jest planowane na 5 kwietnia.
Na GPW od początku roku zadebiutowało już 12 firm. Na ofercie największego w naszym kraju dystrybutora akcesoriów do telefonów komórkowych TelForceOne, który wszedł na giełdę w czwartek, można było zarobić w dniu debiutu 14 proc. To jednak nic niezwykłego. Akcje niemal wszystkich firm, które już wcześniej w mijającym kwartale zdecydowały się na IPO, poszły w górę o kilka procent pierwszego dnia notowań. Inne giełdy naszego regionu nie dają szansy lokalnym inwestorom na zrealizowanie takich zysków.
Będzie lepiej?
Petr Koblic, prezes giełdy w Pradze, liczył pod koniec ubiegłego roku na 5-6 debiutów w pierwszym półroczu tego roku. Realizacja planów jest coraz bardziej wątpliwa, bo minęły już trzy miesiące i na lokalnym parkiecie nie pojawiła się żadna nowa firma. Co więcej, jeszcze żadna czeska spółka nie podała ostatecznego terminu przeprowadzenia pierwotnej oferty.
W Budapeszcie, trzecim obok Pragi i Warszawy, największym rynku papierów wartościowych w Europie Środkowej, też nie zadebiutowała w mijającym kwartale żadna firma. - Są jednak sygnały, że to się zmieni - zapewniono "Parkiet" w biurze prasowym giełdy. Na dużą liczbę debiutów Węgrzy jednak raczej nie mają co liczyć. W ubiegłym roku zadebiutowały w Budapeszcie zaledwie trzy spółki. Więcej wycofało się z giełdy.