- Proponujemy takie rozwiązanie, które będzie korzystne zarówno dla najmniej zarabiających, jak i małych firm - tak reformę podatkową przygotowaną przez ekspertów Business Centre Club zachwalał wczoraj Marek Goliszewski, prezes BCC.
Przedsiębiorcy postulują wprowadzenie od 2009 r. dwóch progów w podatku PIT - 15 i 28 proc. Rząd proponuje tymczasem stawki 18 i 32 proc. Stosowne zapisy znalazły się już zresztą w uchwalonej przez Sejm w listopadzie ubiegłego roku nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. BCC jednak nie ustępuje i domaga się powrotu do debaty o reformie podatkowej. - Chcemy rzeczowej dyskusji, a nie powoływania się na słowa wytrychy - podkreśla przewodniczący Rady Głównej BCC Maciej Grelowski.
Mimo znacznych różnic co do proponowanych poziomów stawek Centrum ocenia, że jego pomysł jest zaledwie o 3-4 mld zł droższy niż plany rządu. Przedsiębiorcy postulują bowiem niższy próg podatkowy - 59 460 zł zamiast wpisanych na 2009 r. do ustawy 85 528 zł. To powoduje, że po przyjęciu pomysłów BCC więcej osób rozliczałoby się z fiskusem według wyższej stawki. W efekcie uszczerbek dla budżetu nie byłby duży. Mniej zapłaciłyby za to osoby najniżej sytuowane.
Między innymi z uwagi na tę grupę BCC proponuje, aby zwiększyć kwotę zmniejszającą podatek do wielkości porównywalnych z minimum egzystencji (696,60 zł, zamiast proponowanego przez rząd 556,02 zł odliczenia). Dzięki temu efektywne opodatkowanie osób o zarobkach oscylujących w granicach progu wyniosłoby nie 15, a tylko 13,8 proc.
BCC liczy, że takie zmiany pomogą także najmniejszym firmom, które rozliczają się z fiskusem na zasadach ogólnych. Teraz płacą PIT według skali 19, 30 i 40 proc. Po zmianie stawek w 2009 r. według rządowego scenariusza, państwo zabierałoby im 18 i 32 proc. dochodów. Zgodnie z propozycją BCC, obciążenia najmniejszych przedsiębiorstw byłyby jeszcze niższe (15 i 28 proc.). Nie zmieniłaby się natomiast stawka dla tych, którzy wybrali "liniowe" opodatkowanie dla prowadzących działalność gospodarczą (obecnie 19 proc.).