Około dziesięć zagranicznych koncernów paliwowych prowadzi rozmowy z ukraińskim Czernomornaftogazem na temat wydobycia ropy i gazu na szelfie Morza Azowskiego i Czarnego. - Wartość inwestycji w poszukiwania i eksploatację na morzu może wynieść około 4 mld USD - szacuje Anatolij Prisjażnjuk, prezes Czernomornaftogazu.
Czy polskie firmy również zainwestują w wydobycie na Ukrainie? - Właściwie nigdy nie byliśmy zainteresowani eksploatacją ropy na szelfach - mówi "Parkietowi" Dawid Piekarz, rzecznik prasowy PKN Orlen. Z kolei PGNiG nie chciało nam udzielić komentarza.
Wiadomo jednak, że szczególnie zainteresowany wydobyciem surowców na Ukrainie jest Gazprom. Ukraińcy i Rosjanie podpisali już protokół o współpracy przy eksploatacji złoża Pallas, położonego na granicy wód terytorialnych obu państw. - Surowiec zalega głęboko, a Czernomornaftogaz i Gazprom mogą nie poradzić sobie z wydobyciem w takich warunkach - uważa Anatolij Prisjażnjuk. Dlatego w tym projekcie będzie potrzebna pomoc jednego z zachodnich koncernów. Zdaniem Prisjażnjuka, zgłosiła się już firma, która zainwestuje w przedsięwzięcie 400 mln USD, jednak prezes ukraińskiej spółki nie ujawnia na razie jej nazwy.
Wizja wydobywania surowców z szelfu Morza Azowskiego i Czarnego kusi też austriacki koncern OMV, turecki Turkiye Petrolleri i amerykański Vanco. Ta ostatnia spółka ma doświadczenie w pracach na dużych głębokościach. Według szacunków rządowych, zasoby ukraińskiego szelfu sięgają od 4 do 6 bln m sześc. gazu ziemnego.
"DIEŁO"