W ciągu życia kilku ostatnich pokoleń wsparcie na starość przez rodzinę i dobroczyńców zostało zastąpione przez instytucje publiczne i rynek. Już w połowie XIX wieku urzędnicy królewscy i żołnierze zawodowi w Prusach mieli renty starcze. W 1889 r. uchwalono tam pierwszą ustawę o ubezpieczeniu od starości.
Pierwszy system emerytalny powstał jako środek Bismarcka? na "socjalistyczną zarazę". Już zawsze ubezpieczenia społeczne były kartą do gry w politykę. Współczesne systemy emerytalne wciąż jeszcze noszą piętno ambicji polityków i roszczeń wyborców. Dyscyplina finansów publicznych jest ciągle tak "elastyczna", że możliwe jest przesuwanie w czasie przepływów, co znakomicie ukrywa skutki.
Systemy emerytalne chwilowo mogą zapewnić więcej niż powinny (niższy wiek emerytalny, wyższą emeryturę). Za naszymi plecami jest doświadczenie komunizmu. Systemu pozornie nadopiekuńczego, ale przede wszystkim ubezwłasnowolniającego. Mogło tylko państwo i obiecywało chętnie. Polityka była jednym z dwóch głównych czynników degenerujących systemy emerytalne. Drugim były? efekty cywilizacyjne, które dokonały w ostatnim pięćdziesięcioleciu rewolucji demograficznej.
Żyjemy coraz dłużej
System emerytalny Bismarcka wysyłał na emeryturę w 70. roku życia, gdy ludzie przeciętnie żyli ok. 45 lat. Bez wielkich obciążeń można było finansować bieżące wypłaty emerytur z bieżących składek pracowników (finansowanie przepływowe repartycyjne). Dziś w Polsce, na emeryturę przechodzi się przeciętnie poniżej 60. roku życia (efekt polityki), a średnio żyje ponad 70 lat (efekt cywilizacyjny). Starzenie się społeczeństw, na razie, postępuje. Sprawność systemu bismarckowskiego zależy od aktywności zawodowej, wieku emerytalnego, wysokości składki i emerytury. Wzrost aktywności zawodowej czeka Europę. Świat jest bardziej pracowity niż ona. W Europie więcej ludzi w wieku produkcyjnym musi zacząć pracować. Wiek emerytalny, niestety, musi rosnąć. Pojawi się? emancypacja mężczyzn, którzy krócej żyjąc, dłużej pracują. Trudno to uznać za sprawiedliwe.