Holenderska firma TNT, drugi pod względem wielkości w Europie dostawca przesyłek ekspresowych, zamierza zamrozić płace i zwolnić aż 7 tysięcy pracowników na rynku krajowym. Oznaczałoby to redukcję zatrudnienia w dziale pocztowym o 12 proc. Celem tej operacji jest osiągnięcie planowanych oszczędności.
TNT będzie zachęcało pracowników, by dobrowolnie odchodzili z firmy, a płace chce zamrozić do końca 2009 r., co pozwoliłoby zmniejszyć koszty o 300 mln euro. Prezes spółki Peter Bakker w lutym przedstawił analitykom prognozę, która przewiduje, że w tym roku w dziale pocztowym zysk przed oprocentowaniem i podatkami spadnie do 17 proc. przychodów, z 18,7 proc. uzyskanych w 2006 r. TNT utrzymuje jeszcze w Holandii monopol na dostarczanie listów, ale rozwija działalność za granicą, gdyż krajowy rynek otwiera się dla firm konkurencyjnych, takich jak choćby Deutsche Post. Swoje usługi TNT oferuje w Hiszpanii, Niemczech i Wielkiej Brytanii. W Polsce prowadzi firmę kurierską.
Roczny raport TNT podaje, że w zeszłym roku liczba dostarczonych przezeń w Holandii przesyłek pocztowych spadła o 4,3 proc., a przychody były mniejsze o 1,9 proc. Liczba listów spada średnio o 2,2 proc. rocznie od początku wieku. Zarząd spółki poinformował wczoraj, że bez wstrzymania wzrostu płac TNT musiałby do 2010 r. zmniejszyć o 11 tys. liczbę miejsc pracy. W sumie TNT zatrudnia teraz 139 tys. pracowników, z czego 58 tys. w dziale pocztowym.
Zysk spółki w zeszłym roku wzrósł o 1,7 proc., do 670 mln euro, przy przychodach 10,1 mld euro, większych o 7,8 proc. niż rok wcześniej. TNT, którego korzenie sięgają 1752 r., sprzedał firmy logistyczne, żeby skoncentrować się na bardziej rentownych usługach pocztowych i dostarczaniu przesyłek przez całą dobę. Chodzi przede wszystkim o przesyłki służbowe, bo wraz z rozwojem internetu i telefonii ludzie piszą coraz mniej listów.
Bloomberg