Przez cały miniony tydzień ropa stopniowo drożała i w rezultacie w poniedziałek jej cena osiągnęła poziom 68,7 USD za baryłkę, najwyższy od września zeszłego roku. Bezpośrednią przyczyną tej zwyżki był gwałtowny wzrost napięcia w stosunkach między Wielką Brytanią i Iranem, po zatrzymaniu 22 marca na wodach Zatoki Perskiej 15 brytyjskich marynarzy i żołnierzy piechoty morskiej. We wtorek pojawiły się pierwsze zapowiedzi możliwości pokojowego zażegnania tego kryzysu i ropa od razu staniała prawie o dolara. Wczoraj po południu taniała nadal, gdy prezydent Iranu na konferencji prasowej w Teheranie zapowiedział, że ułaskawi i uwolni 15 przetrzymywanych Brytyjczyków.

Cena ropy dlatego tak reaguje na wydarzenia związane z Iranem, że jedna czwarta światowych dostaw ropy transportowana jest przez cieśninę Ormuz, wąski przesmyk między Iranem i Omanem przy ujściu Zatoki Perskiej do Oceanu Indyjskiego.

Oczywiście, sytuacja wokół Iranu nie jest jedynym czynnikiem decydującym o cenie ropy, czemu inwestorzy dali wyraz po opublikowaniu cotygodniowego raportu Departamentu Energetyki. Pokazał on, że wprawdzie zapasy ropy w USA wzrosły o 4,3 mln baryłek, ale rezerwy benzyny spadły o ponad 5 mln baryłek i ropa zaczęła drożeć.

Za baryłkę ropy Brent z dostawą w maju na londyńskiej giełdzie terminowej ICE płacono wczoraj pod koniec notowań 67,8 USD, tyle samo ile na wtorkowym zamknięciu. Przed tygodniem na zamknięciu sesji baryłka kosztowała 65,8 USD.