W tej sytuacji, w razie osiągnięcia przez dług publiczny poziomu 55 proc., budżet państwa musi być tak skrojony, aby uwzględnić wzrost zadłużenia sektora wynikający z deficytów samorządów. Faktycznie więc państwo będzie musiało co najmniej zrównoważyć budżet, gdy dług osiągnie poziom 55 proc.
W nowych przepisach pojawiły się więc sugestie, co należy zrobić, aby zwiększyć ograniczenia w budżecie centralnym. Zaostrzenie procedur obejmuje m.in. zahamowanie podwyżek płac czy redukcję wydatków inwestycyjnych (wszystkie restrykcje wymieniamy obok w ramce). - Przypominają one raczej instrukcję obsługi dla ministra finansów, wskazującą, jak ograniczać deficyt. Nie ma natomiast mowy o zakazie dalszego zaciągania zobowiązań. To oznacza, że nowa norma nie zwiększy bezpieczeństwa finansów - komentuje Ryszard Petru, główny ekonomista BPH.
?Dojście" do długu na poziomie 55 proc. PKB wydaje się obecnie mało prawdopodobne (na koniec 2006 r. relacja ta wynosiła około 48 proc.). Warto jednak pamiętać, że jeszcze w strategii zarządzania długiem z września ubiegłego roku zakładano, że relacja ta wzrośnie na koniec tego roku do 53,2 proc. Lepsze wskaźniki to zasługa wyższego wzrostu PKB i mocnego złotego. Dlatego też szacunki MF uwzględniające najnowsze parametry makroekonomiczne wskazują, że dług w tym roku tylko nieznacznie przekroczy 50 proc. PKB.
Ekonomiści obawiają się, że proponowana procedura sanacyjna może osłabić koniunkturę. - Wszystko zależy od tego, w jakim momencie przekroczymy próg 55 proc. PKB. Jeżeli stanie się to przy wysokim wzroście gospodarczym, procedury wymogą korektę zbyt ekspansywnej polityki fiskalnej. Gorzej, jeżeli próg zostanie przekroczony przy spowolnieniu. Wówczas ograniczenia proponowane w projekcie ustawy działać będą dekoniunkturalnie, powodując ograniczenie wzrostu gospodarczego w średnim okresie - uważa Remigiusz Grudzień, ekonomista PKO BP.