Do przedstawienia konkretnej koncepcji zarządowi będę gotowy - ostrożnie powiem - jeszcze w tym roku. Chciałbym np. bardziej włączyć w sieć analityczną oddziały okręgowe NBP. Chciałbym, żeby mogły one w tym uczestniczyć bardziej systematycznie. To umożliwiłoby współpracę z ważnymi regionalnymi ośrodkami akademickimi. Jest to teraz nieco utrudnione. Oceniam, że efektem mogłoby być poważne wzmocnienie naszych badań analitycznych.
Dawniej zwykle było tak, że nadzór nad pionami analitycznymi NBP sprawował wiceprezes banku. Pana poprzednik - Leszek Balcerowicz - zmienił to stosunkowo niedawno. Czy planuje Pan powrócić do starej zasady, czy będzie Pan osobiście nadzorował analizy?
Nowa zasada obowiązuje już od pewnego czasu, więc sformułowanie "zwykle" jest nie do końca uprawnione. Tak, zamierzam zachować nadzór nad tym obszarem. Mam ambicję, by nasza działalność analityczna odgrywała poważną rolę w Europejskim Systemie Banków Centralnych.
W trakcie Pana "przesłuchania" przed objęciem funkcji w sejmowej Komisji Finansów Publicznych pojawiło się pytanie o możliwość zwiększenia efektywności zarządzania rezerwami dewizowymi. Jak Pan się na to zapatruje?
Ważna jest nie tylko sama efektywność, ale i zdolność do przewidywania przyszłych zdarzeń, umiejętność pomiaru ryzyka, skłonność do jego ponoszenia. Narodowy Bank Polski nie jest i nie ma być funduszem inwestycyjnym. Niemniej w tym zakresie nawet w Europie mamy przykłady - w Szwajcarii czy Norwegii - banków wyróżniających się pod tym względem. W tej chwili jest prowadzony z udziałem najlepszych polskich matematyków z Uniwersytetu Warszawskiego projekt, który ma nam pomóc podjąć decyzję, czy i na ile jesteśmy gotowi usprawnić zarządzanie rezerwami.
Na czym to usprawnienie miałoby polegać? Kiedy można spodziewać się decyzji w tej sprawie?
To pytanie jest przedwczesne. Jesteśmy w fazie analiz i dyskusji. Dotyczyłoby to przede wszystkim koszyka walut tworzących rezerwy i sposobu ich alokacji. To jest kwestia poziomu podejmowanego ryzyka. Z drugiej strony, nasza waluta - już o tym mówiłem- może raczej zyskiwać na wartości. Z tym się wiążą określone konsekwencje dla NBP. Naturalnym efektem aprecjacji kursu jest spadek wyniku finansowego banku. Są banki centralne, że wspomnę Czechy, które odnotowują ujemny wynik finansowy. Trzeba uświadomić społeczeństwu, że potencjalny ujemny wynik NBP nie będzie spowodowany błędami w zarządzaniu, ale dobrymi i pozytywnymi procesami zachodzącymi w naszej gospodarce. Wówczas nabiera znaczenia efektywność gospodarowania rezerwami walutowymi.
Czy już w tym roku jest możliwy ujemny wynik NBP?
Na wynik finansowy NBP wpływa wiele czynników niezależnych od banku centralnego, np.: zagraniczne stopy procentowe. O wyniku dowiemy się na początku przyszłego roku.
Niedawno pojawił się sondaż, z którego wynikało, że w Polsce jest więcej przeciwników niż zwolenników euro. Jak Pan myśli - dlaczego?
Nie tylko w Polsce, ale w całej Europie takie nastroje narastają. Dotyczy to szczególnie Włoch, ale również np. Francji. Trudno powiedzieć, skąd to się bierze, bo przecież w gospodarce tak wiele się nie zmienia.
To, na ile jest to korzystne dla Polski postaram się pokazać w raporcie, który zostanie przygotowany w NBP.
Pan zapowiadał stworzenie dużej analizy na temat korzyści i kosztów naszego wejścia do strefy euro. Czy ona już powstaje?
Za kilka tygodni chciałbym powiedzieć, jak to będzie zrobione. Na pewno w NBP powstanie zespół, który w oparciu o nasze modele makroekonomiczne będzie analizował, Zwracam uwagę, że będzie chodziło o to, kiedy, a nie czy w ogóle, bo decyzja polityczna w sprawie wejścia do strefy euro została już podjęta w momencie podpisywania traktatu akcesyjnego. Z drugiej strony chcę, żeby analiza nie skupiała się tylko w NBP. Musi być dobra współpraca z Ministerstwem Finansów. Będę chciał zaangażować w te prace zainteresowane podmioty. To ma być proces interaktywny.
Ile czasu ta analiza zajmie?
Jeśli uda się rozpocząć w kwietniu, to, jak wskazują doświadczenia innych krajów, będziemy potrzebować mniej więcej roku. Na pewno musimy zdążyć przed spełnieniem kryteriów z Maastricht. Pani premier Gilowska zapowiadała, że jeśli utrzyma się wysoki wzrost, to może to nastąpić w 2008-2009 r. Ja skłaniałbym się bardziej ku 2009.
W przeszłości działał wspólny zespół Ministerstwa Finansów i NBP zajmujący się strategią wejścia do euro. Czy on nadal funkcjonuje?
Co najmniej od półtora roku zespół nie funkcjonuje. Natomiast współpraca z Ministerstwem Finansów jest niezbędna w tym procesie. Ministerstwo będzie wypracowywało decyzję dla rządu, który określi, jak to się będzie odbywać.
Czy Państwo szacują optymalny kurs, z jakim powinniśmy wejść do strefy euro?
Nigdy nie ujawnialiśmy takich informacji. Bardzo istotne będą dla nas doświadczenia innych krajów, które są w ERMII albo już go przeszły. Z drugiej strony, wnioski z oceny rozwoju sytuacji tych krajów po przyjęciu euro powinny być dla nas ważnym elementem do analiz.
Czy Pan myśli, że jeszcze za Pana kadencji w NBP Polska przyjmie euro?
Najwcześniejszy możliwy termin, zgodny z obecnie funkcjonującymi regułami, to 2012 r. Użyłem zwrotu "obecnymi regułami", ponieważ bardzo krytycznie odnoszę się do mechanizmu ERMII. Ale również w tym zakresie decyzja została już podjęta.
Chciałby Pan, żeby to się stało za Pana kadencji?
Do kwestii euro nie podchodzę w sposób dogmatyczny. Ja chciałbym, żebyśmy taką decyzję podjęli wtedy, kiedy będzie to najbardziej korzystne dla naszej gospodarki. A czy to ma być rok 2012 czy 2112, na to pytanie powinni odpowiedzieć eksperci.
Jak Pan ocenia dotychczasowe działanie nadzoru bankowego? Myślę raczej o części "wykonawczej", czyli o Generalnym Inspektoracie Nadzoru Bankowego.
GINB większość swoich obowiązków wypełnia na rzecz Komisji Nadzoru Bankowego, a od pewnego czasu znaczenie NBP w KNB zostało umniejszone. Więc jest mi trudno formułować tego typu oceny. Niewątpliwie GINB jest instytucją o ogromnym zasobie doświadczeń.
Czy widzi Pan jakieś zagrożenia dla procesu włączenia, począwszy od 2008 roku, nadzoru bankowego do skonsolidowanego nadzoru nad rynkiem finansowym, czyli do Komisji Nadzoru Finansowego?
Przygotowuję raport dla premiera, który sprawuje nadzór nad nadzorem finansowym, w którym będą wskazane wszelkie aspekty tej sprawy. Na te pytania będę się starał odpowiadać. Teraz konkretnej odpowiedzi wolałbym uniknąć.
Czy Pan rozmawiał z premier Gilowską o zmianach personalnych w GINB?
Rozmawiałem na temat funkcjonowania systemu nadzoru finansowego w Polsce. Tematu konkretnych personaliów z panią premier nie poruszałem.
Jaka jest Pana opinia na temat objęcia SKOK-ów skonsolidowanym nadzorem?
Uważam, że powinny być objęte państwowym nadzorem. To jednak nie będzie moja decyzja. Nie są to banki, więc w nadzorze trzeba uwzględniać fakt ich odmienności.
Gdy pełnił Pan obowiązki prezesa PKO BP, przeprowadził Pan tam lustrację menedżerów. Czy podobnie będzie w NBP?
Jeśli chodzi o PKO BP, to uważam, że pracodawca ma prawo zadawać takie pytania. Nie byłem jedynym pracodawcą, który je zadawał. Obecnie jesteśmy pod rygorem nowej ustawy, którą należy realizować.
Dziękuję za rozmowę.
fot. Andrzej Cynka