W segmencie największych firm bilans przedświątecznego tygodnia zamknął się dalszą zwyżką notowań KGHM, drożejącego w ślad za miedzią, realizacją zysków na PKN Orlen, stabilizacją cen walorów banków i kontynuacją osłabienia w przypadku TP. Praktycznie przestały rosnąć też średnie firmy. Indeks mWIG40 zyskał od poprzedniego piątku mniej niż 1 proc. Natomiast sWIG80, zrzeszający małe firmy, poszedł w górę o blisko 2 proc. Ponad 20 proc. na wartości zyskało prawie 20 spółek.
Trzy różnice
Od 22 marca, czyli momentu przełamania przez indeks WIG lutowej górki, obecne jest pytanie, czy coś zmieniło się na i wokół naszego rynku, żeby przestać obawiać się powtórki sytuacji z przełomu lutego i marca. Skoro wtedy inwestorzy doszli do wniosku, że pogorszenie nastrojów na świecie skłania się ku zdecydowanej realizacji zysków ze względu na wysokie wyceny naszych akcji, to istnieje ryzyko, że tak samo się stanie również teraz. Rzeczywiście, kolejne dni potwierdzają taką diagnozę. Nasza giełda zachowuje się praktycznie tak samo, jak przez większą część lutego. Wyczuwalne są obawy przed kupnem drogich akcji, jednak sprzyjające nastroje na świecie ograniczają podaż i w ten sposób ułatwiają utrzymanie wysokich notowań.
Na poziomie ogólnym taka diagnoza sytuacji jest prawidłowa. Występują jednak trzy istotne różnice obecnej sytuacji z tą z lutego. Pojawienie się zdecydowanych oczekiwań na rychłą podwyżkę stóp procentowych przez RPP to pierwsza z nich. W ostatnich dniach podnosiły się dalej stawki na rynku międzybankowych, jak i w notowaniach kontraktów FRA (opisują oczekiwania co do WIBOR-u w przyszłości). Nic więc dziwnego, że banki zaczęły trochę odstawać od stawki (od poprzedniego piątku WIG-Banki zyskał 0,2 proc.), a rynek w górę ciągnął głównie KGHM.
Ta zamiana ról między bankami i spółkami surowcowymi to druga różnica w porównaniu z lutym. Gdyby relatywna słabość banków miała się utrzymać, to na porządku dziennym jest pytanie o trwałość ruchu wzrostowego cen miedzi. Rośnie wbrew słabym informacjom z amerykańskiej gospodarki. Zwyżce sprzyja natomiast słabość dolara i zmniejszenie się obaw dotyczących rynku nieruchomości w USA. Widać inwestorzy doszli do wniosku, że wyprzedaż surowca z przełomu 2006 i 2007 r. zdyskontowała już złe informacje. Analiza techniczna sugeruje jednak, że poprawa notowań może okazać się tymczasowa. Tygodniowy MACD dotarł właśnie od dołu do poziomu równowagi. Sygnał zmiany trendu jest więc nadal obecny. Dopiero osiągnięcie przez wskaźnik wartości dodatnich dawałoby powód do oczekiwania na powrót hossy.