Można powiedzieć, że do tej pory prognozowanie danych makroekonomicznych nie było wielką sztuką. Dlaczego? Gospodarka radziła sobie znakomicie. Produkcja i sprzedaż biły rekordy. Znakomita sytuacja panowała na rynku pracy. A wszystko to w warunkach bardzo niskiej inflacji. Jeśli mieliśmy do czynienia z niespodziankami, to były to przeważnie niespodzianki przyjemne (gdy pojawiała się lekka nutka rozczarowania, zawsze można było powiedzieć, że oczekiwania były nadmiernie wyśrubowane). Już niedługo i prognozy, i ton komentarzy mogą się jednak zmienić. Za kilka miesięcy wejdziemy bowiem w okres słabszej niż dotąd koniunktury (choćby ze względu na to, że trudno będzie o uzyskiwanie wyników dużo lepszych od znakomitych osiągnięć sprzed roku). Czy analitycy w porę dostroją się do nieco wolniejszych obrotów gospodarki?

Z ich punktu widzenia (i z punktu widzenia inwestorów na rynku finansowym) życie na pewno nabierze za to rumieńców. Dlaczego? Już od ponad roku nie mieliśmy do czynienia ze zmianą stóp procentowych, a właśnie prognozowanie działań banku centralnego jest podstawowym celem makroekonomistów pracujących w bankach komercyjnych. Teraz zaś zbliża się moment pierwszej podwyżki stóp procentowych. Czy analitycy trafnie odczytują wypowiedzi coraz większej liczby członków Rady Polityki Pieniężnej, którzy opowiadają się za koniecznością podwyżki stóp? Tego możemy dowiedzieć się lada chwila, bo pierwsza podwyżka jest oczekiwana już na kwietniowym posiedzeniu RPP. Już za dwa tygodnie.