W opublikowanym w środę protokole z ostatniego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), które miało miejsce 20-21 marca br., można było m.in. przeczytać, że zapewnienie stabilności cen może wymagać podniesienie stóp procentowych w USA. Stanęło to w sprzeczności z reakcją rynków finansowych na treść komunikatu, który towarzyszył marcowej decyzji o pozostawieniu stóp na poziomie 5,25 proc. Został on bowiem zinterpretowany jako przybliżający obniżkę stóp. FOMC wyjaśnił jednak, że ta zmiana była podyktowana rosnąca niepewnością odnośnie do prognoz wzrostu gospodarczego i inflacji w USA. Mówiąc wprost, amerykańskie władze monetarne znalazły się w kleszczach zwalniającej gospodarki i wysokiej inflacji. To sprawia, że zdecydowały się czekać. Dość wyraźna sugestia obaw FOMC związanych z wystąpieniem stagflacji, nie wywołała w środę przesadnej reakcji Wall Street. Indeksy spadły, ale był to spadek, który mieścił się w ramach zwykłej korekty, po kilku dniach wzrostów. Ten spokój rynków może okazać się jednak pozorny. Dziś zostaną opublikowane marcowe dane o inflacji PPI w USA, a we wtorek ujrzy światło dzienne, raport o inflacji CPI. Nie jest wykluczone, że obie publikacje zaskoczą rynki. Zauważalna zwyżka w marcu subindeksów cen wskaźników aktywności w amerykańskim przemyśle i usługach, rosnące ceny ropy, wzrost wynagrodzeń czy też wzrost cen importu, to czynniki, które sugerować mogą silną zwyżkę cen. Tymczasem już teraz inflacja wyraźnie przekracza akceptowalny przez Fed poziom. Gdyby powyższa teza okazała się słuszna, to rosnąca inflacja w sposób naturalny powinna wywołać obawy o wzrost stóp procentowych w USA. Sam wzrost oczywiście jest mało realny, jednak obawy o taki krok ze strony Fed, z pewnością wystarczą do sprowokowania silnej przeceny akcji. Aktualna sytuacja techniczna na wykresach głównych amerykańskich indeksów, w sposób jednoznaczny nie wskazuje, ani na możliwość zdecydowanych wzrostów, ani też nie zwiększa prawdopodobieństwa silnej przeceny. Preferuje ona trend boczny w zakresie zmian z ostatnich sześciu tygodni.