Główne przyczyny tak dużego powodzenia tego grona firm to znakomita koniunktura na rynku budowlanym oraz hossa w segmencie małych i średnich spółek, do którego należy większość giełdowych producentów materiałów budowlanych. Średnio wypracowywali oni w 2006 r. 291,6 mln zł przychodów. Najwięcej Kęty, bo blisko 1,1 mld zł, najmniej Novita, Polcolorit, Tras Intur oraz Yawal (od 66,1 do 79,9 mln zł).
Jednocześnie ich działalność charakteryzowała się wysoką zyskownością. Marże brutto ze sprzedaży są bardzo często imponujące. W przypadku Cersanitu było to blisko 94 proc., Ulmy i Decory po przeszło 70 proc. Najsłabiej w tym zestawieniu wypadł Tras Intur z 11,4 proc. Średnio w branży marża wyniosła 46 proc.
Czy jest jakieś ryzyko?
W gronie firm korzystających na boomie na rynku budowlanym sytuacja producentów materiałów budowlanych jest dość szczególna. Można przypuszczać, że w ich przypadku oznaki ewentualnego pogorszenia koniunktury dadzą znać o sobie dużo później niż na przykład u firm budowlanych, które borykają się z problemem wykwalifikowanej siły roboczej, czy u deweloperów, na których działalność bezpośrednio wpływa sytuacja w zakresie cen wykonawstwa robót budowlanych i cen nieruchomości na rynku.
Jeśli jednak koniunktura w budownictwie będzie się utrzymywać, to producenci materiałów budowlanych nie będą mogli narzekać na brak popytu. Równocześnie jednak zdolności jego zaspokajania mogą oddziaływać na stan rynku i w konsekwencji na kondycję fundamentalną takich firm. Rosnące ceny przy wysokim popycie mogą skłaniać odbiorców do poszukiwania za granicą alternatywnych źródeł zaopatrzenia. Sprzyja temu niski kurs walut, który obniża koszty importu. W efekcie taka sytuacja uderzyłaby w krajowych wytwórców. Równocześnie same wysokie marże mogą przyciągać na nasz rynek konkurentów.