List referencyjny, czyli pożegnalny

Siła naszego zaangażowania zależy w dużym stopniu od tego, jak bardzo właściwe osoby są w stanie za nas poręczyć

Aktualizacja: 22.02.2017 13:51 Publikacja: 16.04.2007 09:27

Moja asystentka prosi o list referencyjny. Pracuje tylko do końca tygodnia. Odchodzi po prawie pięciu latach współpracy. Przyznam się, że nigdy nie traktowałem listów referencyjnych poważnie. Wiele razy kandydaci pokazywali listy referencyjne jako dowód swoich osiągnięć. Raczej wskazywali przez to swoje słabe punkty, szczególnie tym, którzy potrafią czytać między wierszami. Dla mnie zawsze o wiele większe znaczenie mają referencje udzielane przez telefon. Jednak kiedy moja asystentka poprosiła mnie o referencje trzeci raz - ponieważ wyczuła, że mogę o tym zapomnieć - nagle zrozumiałem, że list jest nie tyle ważny dla przyszłych pracodawców, ile dla osoby, która o niego prosi.

List referencyjny to list pożegnalny. A pożegnanie ma swój rytuał, o który musimy dbać, jeśli chcemy przeżyć ten ból rozstania w sposób godny. Zastanawiam się, jak pisać list referencyjny. Jeśli miałbym pisać po angielsku, to użyłbym klasycznej formuły "to whom it may concern", a po polsku chyba "szanowni państwo". Jakby rzecz tak intymna, jak ocena blisko współpracującej osoby, miała zostać rozesłana na cały świat. Nie mogę się pogodzić z anonimowością listu referencyjnego. Dlatego list o Wioletcie zacznę tymi słowami:

"Szanowny, Drogi, Nieznany Przyjacielu

Jeśli zdążyłeś już zauważyć zdolności Wioletty i rozważyć jej zatrudnienie, to na pewno zasługujesz na to, żebym mógł nazywać Cię moim przyjacielem. Jestem więcej niż pewien, że dostrzegłeś jej pogodę ducha. Dyskretny szacunek dla drugiego człowieka, który czeka na najdrobniejszy znak uznania, aby rozkwitnąć radością. Intuicyjnie wyczułeś, że Wioletta wykonuje swoją pracę w sposób sumienny. Nie lubi skarżyć się na nadmiar pracy, a także nie chwali się tym, że jest oddana. Zawsze robi wszystko najlepiej, jak potrafi, i chce umieć coraz więcej. Oczywiście, zdarzyło się, że czasem popełniła błąd, ale kiedy robiłem jej z tego powodu wyrzuty, widziałem, że sprawiam jej taką przykrość, że odechciewało mi się do tego wracać. To moja wychowanka i jestem z niej dumny, że chce się rozwijać dalej.

To, że udzielam jej referencji, znaczy, że udzielam jej wsparcia w całej karierze. Dlatego chcę widzieć w Tobie, jej przyszłym pracodawcy, przyjaciela, który nigdy nie będzie jej krzywdzić.

Jeśli chcesz poznać prawdziwość tych słów i emocji, które towarzyszą mi w pisaniu tego listu, zadzwoń do mnie".

Drodzy Czytelnicy, warto prosić o list referencyjny. Warto przypomnieć sobie, że siła naszego zaangażowania zależy w dużym stopniu od tego, jak bardzo właściwe osoby są w stanie za nas poręczyć.

Zdarzenia opisane w felietonie są prawdziwe.

RSQ Management

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy