Konsekwencją silnego wzrostu popytu na usługi budowlane jest presja na zwyżkę cen, która z kolei przekłada się na przyrost przychodów ze sprzedaży. Podczas gdy w końcu ubiegłego roku zwolniła dynamika cen produkcji przemysłowej (dopiero w ostatnich miesiącach widać jej ponowny wzrost), to ceny produkcji budowlano-montażowej niezmiennie przyspieszają. W lutym ich roczny wzrost wyniósł 5,3 proc. i był najszybszy od sześciu lat.
Wszystkie te zjawiska przekładają się na wyniki finansowe spółek budowlanych notowanych na warszawskiej giełdzie. Jak wynika z naszych obliczeń, w ubiegłym roku łączne przychody ze sprzedaży 27 firm zaliczanych do szeroko pojętej branży inżynieryjno-konstrukcyjnej (zgodnie z międzynarodową klasyfikacją sektorową GICS) były bliskie 11,8 mld zł (to oznacza, że przez rok wzrosły o 21 procent). Przez sam IV kwartał ubiegłego roku 12-miesięczna sprzedaż powiększyła się o 10,6 procent. Wzrostem przychodów mogło się pochwalić ponad 80 procent spółek.
Zyski jeszcze
poniżej oczekiwań
Największym graczem giełdowym na rynku budowlanym pozostaje Budimex. W czterech ostatnich kwartałach jego sprzedaż przekroczyła 3 mld zł. Po piętach zaczyna mu deptać Polimex-Mostostal, który wypracował 12-miesięczne przychody bliskie 2,5 mld zł. Sprzedaż obu tych firm stanowiła zatem blisko połowę przychodów całej branży. Gdyby jeszcze doliczyć do tego pozostałe trzy firmy o rocznej sprzedaży powyżej 500 mln zł (Mostostal Warszawa, PBG, Rafako), to okazuje się, że ich łączny udział w przychodach całej branży sięga 70 proc. Obok potentatów, liczną grupę stanowią małe firmy. Dziewięć spółek o przychodach poniżej 100 mln zł ma łącznie zaledwie 3,1 proc. udziału w sprzedaży branży. Analiza wyników z ostatniego kwartału nie wskazuje, by udział ten miał się zwiększyć. Wręcz przeciwnie, spośród pięciu firm, których 12-miesięczne przychody zmalały w IV kwartale ubiegłego roku, aż cztery zaliczały się do grona najmniejszych. Najwyraźniej mała skala działalności w branży budowlanej to czynnik raczej utrudniający rozwój, chociaż oczywiście można znaleźć wyjątki od tej reguły. Rekordowymi przychodami może się pochwalić np. Instal Lublin (należy jednak zaznaczyć, że spółka ma problemy z jednym z wierzycieli, który zaskarżył decyzję sądu o zatwierdzeniu układu; o tej sprawie szeroko piszemy w "Parkiecie"- przyp. red.).Rosnący popyt w budownictwie i wynikający z tego przyrost przychodów większości spółek zaczął też przekładać się na poprawę zysków. W ubiegłym roku cała branża zarobiła na czysto 242,5 mln zł. Rok wcześniej strata była bliska 150 mln zł. W samym IV kwartale 2006 r. w stosunku do III kwartału wynik netto poprawiło ponad 80 proc. giełdowych firm inżynieryjno-konstrukcyjnych. Niewiele mniej (74 procent) spółek jest rentownych. To spore osiągnięcie w porównaniu z okresem sprzed kilku lat, kiedy wiele firm budowlanych poświęcało marże, by w ogóle przetrwać na rynku, a niektóre chyliły się ku bankructwu.
Chociaż poprawa wyników jest - jak widać - zjawiskiem powszechnym, to z drugiej strony trudno uznać, by spółki budowlane osiągały już zyski, jakich inwestorzy giełdowi od dawna oczekują. Rentowność sprzedaży całej branży ledwie przekracza 2 proc. Zaledwie jedna spółka (PBG) może pochwalić się wartością tego wskaźnika powyżej 10 proc. Przykładem tego, że budowlany boom niekoniecznie automatycznie przekłada się na skokową poprawę wyników, jest Budimex - w przypadku tej spółki rentowność sprzedaży jest symboliczna (0,1 procent). Na wynikach największego gracza na rynku ciążą jeszcze straty z dawnych kontraktów. Spółka i analitycy uspokajają jednak, że faktyczna poprawa wyników nastąpi w tym roku. Budimex ma zacząć zarabiać na budownictwie mieszkaniowym i budowie dróg, która stanowi priorytet w inwestycjach finansowanych przez Unię Europejską.