Rynek spodziewał się dobrych wyników i pod tym względem ABN Amro nie zaskoczył analityków, ale mimo to wczoraj akcje holenderskiego banku podrożały o 5,5 proc. Sprawiła to perspektywa ostrej batalii o kontrolę nad instytucją, z którą o połączeniu już rozmawia brytyjski Barclays.
ABN Amro w I kwartale tego roku powiększył zysk o 31 proc., do 1,31 miliarda euro. Stało się to możliwe m.in. dzięki sprzedaży banku hipotecznego w USA, który kupiła Citigroup, największa na świecie instytucja finansowa. Udział tej transakcji w wyniku finansowym ABN Amro wyniósł 97 milionów euro.
Holenderski bank, z którym o połączeniu rozmawia brytyjski Barclays, a zainteresowanie jego przejęciem wykazuje jeszcze kilka innych instytucji, z tego właśnie powodu raport za ostatni kwartał opublikował dziesięć dni przed planowanym wcześniej terminem.
Z Barclays Holendrzy rozmawiają już od kilku tygodni i osiągnięto nawet porozumienie w kilku sprawach. Jedną z nich jest wybór Amsterdamu na siedzibę połączonej firmy. Uzgodniono też kwestie personalne, ale otwarta jest najważniejsza: cena. Wyłączność na negocjacje, jaką mają Brytyjczycy, kończy im się już jutro.
W międzyczasie najpierw pojawiły się pogłoski o zainteresowaniu holenderskim bankiem brytyjskiego Royal Bank of Scotland, a później nadeszło potwierdzenie. 13 kwietnia RBS poinformował, że może złożyć ofertę razem z hiszpańskim Santanderem i belgijskim Fortisem. Z kolei ABN Amro ujawnił, że rywalizujące z Barclays banki zwróciły się do jego kierownictwa o podjęcie wstępnych rozmów i udostępnienie tych samych informacji, które przekazano tej brytyjskiej instytucji.