Aż 11,1 proc. wzrostu w skali roku. Chińskie przyspieszenie gospodarcze nie pozostało wczoraj bez echa na największych giełdach. To głównie z tego powodu traciły indeksy praktycznie na całym świecie.

Inwestorzy z podziwem patrzą na wyczyny azjatyckiego smoka, ale też boją się coraz bardziej, że w chińskiej gospodarce nie obędzie się bez stanowczego chłodzenia i windowania stóp procentowych w celu stłumienia inflacji. Wczoraj te obawy znalazły przełożenie w notowaniach. Sama chińska giełda straciła ponad 4 proc., najwięcej od 9-proc. spadku z końca lutego, który zapoczątkował falę wyprzedaży także na innych parkietach. Wczoraj najmocniej dotknięte zostały rynki azjatyckie - Nikkei 225 w Tokio spadł o 1,7 proc., Hang Seng w Hongkongu o 2,3 proc. Ale i na zachodnioeuropejskich parkietach drugi dzień z rzędu królowali sprzedający. Pozbywali się przede wszystkim papierów spółek surowcowych - te mogą ucierpieć najbardziej, jeśli Pekin postanowi przykręcić śrubę i zahamować gwałtowny wzrost inwestycji. Chiny są w tej chwili m.in. największym na świecie konsumentem miedzi. Akcje Rio Tinto straciły 1,5 proc., a Antonfagasta ok. 1,8 proc.

In plus wyróżniała się fińska Nokia. Koncern wprawdzie zanotował obniżkę zysku netto w minionym kwartale, ale powiększył swój udział w światowym rynku sprzedaży komórek do 36 proc. i osiągnął lepszą od oczekiwań marżę zysku operacyjnego. Oznacza to, że Nokia, choć sprzedaje komórki coraz taniej, wciąż umie na tym zarabiać.

Także gracze z giełd nowojorskich wzięli pod uwagę doniesienia zza Wielkiego Muru. Średnia przemysłowa Dow Jones, która dzień wcześniej po niedługiej przerwie znów ustanowiła rekord, spadała tuż po otwarciu o ok. 0,2 proc. W dół ciągnęły ją m.in. Alcoa, największy na świecie producent aluminium, i naftowy gigant Exxon Mobil. Spory, prawie 2-proc., spadek zaliczył też koncern tytoniowy Altria, który poinformował o gorszych od oczekiwań wynikach finansowych za ostatni kwartał. Lepsze od prognoz wyniki osiągnął bank Merrill Lynch.