Rozwiązania dotyczące wypłaty emerytur z II filaru zaproponowane przez resort pracy są sensowne - orzekli zgodnie eksperci, przedstawiciele rynku i wicepremier Ludwik Dorn. Przypomnijmy, że według tego projektu, od stycznia 2009 r. zaczną działać prywatne zakłady ubezpieczeń emerytalnych oraz jeden państwowy, które zaoferują świadczenie o określonej wysokości w formie indywidualnej emerytury (z okresem gwarantowanym lub bez) albo emerytury małżeńskiej. - Zakład będzie oddzielnym funduszem, bez prezesów, pracowników, biur i środków trwałych - potwierdziła publikowane przez "Parkiet" informacje minister pracy Anna Kalata.
Kluza przeciw barierom
Ubezpieczyciele odetchnęli z ulgą: będą mogli tworzyć zakłady, nie ponosząc dodatkowych kosztów administracyjnych i kapitału. Problem w tym, że nie wszyscy - tylko ci, którzy wylegitymują się ratingiem BBB, przyznawanym przez S&P, lub podobnym, i będą dysponować 50 mln euro kapitału gwarancyjnego. To dość wysoko ustawiona poprzeczka. Może ograniczyć konkurencję na tym rynku. Tym bardziej że mimo wcześniejszych deklaracji publiczny zakład, zorganizowany przez ZUS, nie będzie musiał spełniać niektórych wymogów (m.in. dotyczących ratingu). Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, stoi tutaj po stronie branży ubezpieczeniowej. - Chciałbym, żeby bariery wejścia na ten rynek były jak najmniejsze - mówi szef KNF.
Kontrowersji jest więcej. Wicepremier Dorn uważa, że ubezpieczonym należy dać możliwość wyboru między kilkoma produktami.
- Efekt będzie taki, że towarzystwa ubezpieczeń obniżą wysokość zarówno emerytury z gwarancją, jak i bez niej. W przyszłości może to prowadzić do wzrostu składek emerytalnych - mówi Krzysztof Lutostański, prezes PTE Bankowy.