W najbliższych dniach okaże się, jak bardzo odejście Marka Jurka z PiS osłabi rządzącą koalicję. Na razie marszałek "przeciągnął" na swoją stronę pięciu posłów, w tym wpływowego Artura Zawiszę. Aby stworzyć samodzielny klub parlamentarny, M. Jurek wciąż potrzebuje co najmniej dziesięć osób więcej. Odpowiedź na pytanie, czy to się uda, poznamy w przyszłym tygodniu, kiedy do Warszawy zjadą wszyscy parlamentarzyści.

Każde osłabienie klubu PiS to jednak problem dla koalicji. Co prawda, z sejmowej arytmetyki wynika, że przy pięciu "dezerterach" rządzący zachowają większość głosów (dzięki wsparciu części posłów niezależnych i kół). Nowe odejścia mogą spowodować tymczasem, że przewaga mandatów znika i coraz trudniej będzie przewidywać, jak w przyszłości będą przebiegać głosowania.

M. Jurek zapewnił, że gotowy jest wejść do koalicji - niewykluczone, że za cenę wpływu na niektóre urzędy. Jednak przy niektórych decyzjach parlamentu głos nowego, konserwatywno-chrześcijańskiego ugrupowania może się okazać odmienny, niż głos koalicji PiS-Samoobrona-LPR.

Na razie trudno przewidzieć, jak zachowają się zwolennicy M. Jurka przy decyzjach gospodarczych. Artur Zawisza mówił w piątek w radiu Tok FM, że z nowym ugrupowaniem współpracują m.in. Cezary Mech (obecny szef Kancelarii Sejmu, były wiceminister finansów i współautor programu PiS) oraz Andrzej Mikosz (były minister skarbu, obecnie prawnik w kancelarii Hogan & Hartson). To oznacza, że już na początku w otoczeniu M. Jurka może się toczyć spór między zwolennikami pełnej prywatyzacji (Mikosz) oraz większego interwencjonizmu państwa (Mech). Sam A. Zawisza zapewniał z kolei, że powstające ugrupowanie sprzeciwi się próbom zwiększania podatków.

W Sejmie głośno z powodu plotek, że zapleczem dla marszałka będzie Instytut Sobieskiego. Nie wiadomo, jaki może mieć to wpływ na dalszą rządową karierę wiceministra skarbu P. Szałamachy (były prezes Instytutu) czy M. Barszcza (były wiceminister finansów, doradza teraz resortowi pracy przy projektowaniu prorodzinnych rozwiązań podatkowych). Sam Instytut zaprzecza, że do "sojuszu" z M. Jurkiem jakoby doszło. - Nie chcemy się wiązać z jednym ugrupowaniem, bo nie jest to dobre rozwiązanie dla think-tanku. Jeżeli jednak nasze pomysły znajdą uznanie, możemy współpracować z różnymi środowiskami - mówi ?Parkietowi" Sergiusz Trzeciak, prezes Instytutu.