Sztuka współczesna zy skuje na popularności

Aktualizacja: 22.02.2017 07:06 Publikacja: 21.04.2007 11:09

Każdy dostrzega, że możliwości nabywcze klientów zwiększają się i na rynku sztuki raczej brakuje atrakcyjnych dzieł, niż chętnych do ich kupowania. Dużą część rynku "konsumuje" też szara strefa

Wyraźnie odczuwalne jest na rynku zwiększone zainteresowanie sztuką współczesną (autorów żyjących). Tendencja ta widoczna jest w wynikach aukcyjnych - wzrost sprzedaży o 20 proc. w stosunku do roku 2005 (z 3,2 mln zł w 2005 do 3,9 mln w 2006 roku). Rezultat ten nie imponuje jednak, jeżeli uwzględni się fakt wprowadzenia przez trzy domy aukcyjne: Agrę-Art, Rempex i Desę Unicum specjalistycznych aukcji poświęconych sztuce nowoczesnej i współczesnej.

Pomimo wzrastającego zainteresowania sztuką współczesną widoczne jest też, że jej kolekcjonerzy coraz rzadziej zaglądają na aukcje, wychodząc zapewne z założenia, że nie ma tam za bardzo czego szukać. Ich poszukiwania koncentrują się na możliwościach dotarcia bezpośrednio do artysty, rodziny lub osób z kręgu, w posiadaniu których znajdują się pożądane dzieła. Sprowadzają także z Europy Zachodniej i USA do kraju całe zbiory. W ten sposób na rynek, poza aukcjami, trafiają duże partie towaru, które są następnie rozprowadzane wśród "swoich".

Każdy prowadzący galerię dostrzega, że możliwości nabywcze klientów zwiększają się i raczej brakuje dobrych obiektów niż chętnych do ich kupowania. Pojawia się zasadnicze pytanie - na ile wyniki aukcyjne odzwierciedlają rzeczywistą sytuację polskiego rynku sztuki? Wygląda na to, że jedno z drugim ma coraz mniej wspólnego.

Skoro rynek sztuki radzi sobie dobrze, to dlaczego na aukcjach jest mizeria? Kolejny rok z rzędu nie ma elektryzujących notowań na miarę sprzedaży przez Polswiss "Rozbitka" Siemiradzkiego w 2000 roku za 2 130 000 zł. Naiwnością jest sądzenie, że dobrych i drogich obrazów na rynku od tej pory nie było. Tym bardziej że od czasu do czasu słabe prace licytowane są do kwot budzących bardziej wesołość niż zdumienie wytrawnych kolekcjonerów. Wprowadzenie z początkiem 2005 roku podatku VAT od marży, obowiązku rejestrowania sprzedających i kupujących podczas zawierania transakcji powyżej 15 000 euro i zgłaszania ich do Głównego Inspektora Informacji Finansowej oraz bardziej restrykcyjne prawo eksportowe (w dalszym ciągu na legalne wywiezienie jakiegokolwiek dzieła sztuki należy mieć albo zgodę na wywóz, albo zaświadczenie, że zgoda nie jest wymagana) skutecznie zaczęło spychać handel do szarej strefy. Dodatkową, niekorzystną okolicznością były ciągle rosnące koszty utrzymania firmy, wzrastająca konkurencyjność na rynku wynikająca także z rozwoju internetu, za pomocą którego zagraniczne galerie zaczęły sięgać po pieniądze polskiego klienta. Złe prawo i nadmierna zachłanność państwa zdają się kreować patologiczną sytuację, w której jak ryby w wodzie czują się różnego rodzaju pseudoeksperci i "doradcy". Udało im się już bowiem przechwycić najlepszą klientelę kilku warszawskich domów aukcyjnych. Zapuszczają się także do Krakowa, Poznania i Łodzi. O dziwo, ich praktyki zamiast spotkać się z zainteresowaniem właściwych organów, w tym przede wszystkim urzędu skarbowego, cieszą się afirmacją części legalnie działających antykwariuszy, którzy nie zdają sobie chyba sprawy ze strat, jakie ponoszą.

Można zatem domniemywać, że najlepsze, czytaj najdroższe, obrazy sprzedawane są przez galerie lub osoby trzecie z pominięciem domów aukcyjnych. Licytacja aukcyjna, która jest obiektywną, powszechną i jawną formą rzetelnej wyceny dzieła nie jest potrzebna, jeżeli kupujący akceptuje cenę sprzedającego. Unika się też w ten sposób tzw. "spalenia" dzieła, jeżeli nie znajdzie ono chętnego i spadnie z licytacji. Prawdopodobnie większość sprzedawanej sztuki współczesnej po opuszczeniu pracowni artysty nawet przez chwilę nie zagościła w galeriach.

W bliskiej perspektywie czasowej nie widać szans na zmianę sytuacji. Można co prawda zakładać, że pełne otwarcie granic umożliwi swobodny eksport dzieł sztuki, ale obciążenia fiskalne nie znikną.Wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje, że dość istotnie wzrosną, umacniając przekonanie działających już w szarej strefie o słuszności ich decyzji. Z przykrością trzeba też skonstatować, że finansowa słabość polskiego rynku oraz jego odizolowanie powodują, że polscy, wybitni artyści (albo dobrze się zapowiadający) stają się znani dopiero poza granicami kraju.

To amerykańskie i zachodnioeuropejskie galerie i domy aukcyjne wykreowały modę na Abakanowicza i Opałkę, a teraz windują ceny prac Sasnala. Restrykcyjne prawo uniemożliwiające polskim galeriom swobodną ekspansję i konkurowanie na rynkach europejskich spycha je do zaścianka, a wraz z nimi artystów, których chcą wykreować.

Kolumna powstała przy współpracy

z Atr & Business

Notowania na aukcjach w 2006 roku

- E 12, 1965 r., technika własna, płótno, 127 x 126,5, sygn. na odwrocie p.g., Polswiss Art, Warszawa, 5.03.2006 lot.42 (140 000 zł) 161 000 zł

- M 10, 1968 r., olej, collage, płótno, 60 x 60, sygn., Polswiss Art, Warszawa, 4.06.2006 lot.44 (75 000 zł) 75 000 zł

w 2007 r.

- bez tytułu, 1971 r., pastel, papier, 49,5 x 69, sygn. p.d., Desa Unicum, Warszawa, 15.03.2007 r. lot.33 (6 500 zł) 6 000 zł "w"

- bez tytułu, 1972 r., pastel, papier, 69 x 49,5, sygn. p.d., Desa Unicum, Warszawa, 15.03.2007 r. lot.32 (6 500 zł) 6 000 zł "w"

(źródło: Rocznik Aukcyjny)

Wojciech Fangor - malarz, grafik, plakacista, rzeźbiarz.

Autor projektów architektoniczno-urbanistycznych i scenografii. Urodził się 15 listopada 1922 roku w Warszawie. W latach wojny (1940-44) studiował prywatnie u Tadeusza Pruszkowskiego i Felicjana Szczęsnego Kowarskiego. W 1946 roku otrzymał zaocznie dyplom Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W latach 1953-61 był docentem w stołecznej ASP. W 1961 roku wyjechał z Polski, a od 1966 roku mieszkał w Stanach Zjednoczonych. W 1999 roku wrócił do Polski.

W 1951 roku otrzymał II nagrodę na 2. Ogólnopolskiej Wystawie Plastyki w Warszawie za obrazy "Lenin w Poroninie" i "Matka Koreanka" (obecnie do obejrzenia na wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie). W 1957 roku uczestniczył w 2. Wystawie Sztuki Nowoczesnej w warszawskiej Zachęcie, gdzie pokazał zrealizowaną wraz z Oskarem Hansenem i Stanisławem Zamecznikiem "Kompozycję przestrzenną". W 1958 roku wraz ze Stanisławem Zamecznikiem przygotował wystawę "Studium przestrzeni" w Salonie Nowej Kultury w Warszawie (był to pierwszy environment w Polsce). Stypendysta Institute for Contemporary Art w Waszyngtonie (1962) i Ford Foundation w Berlinie Zachodnim (1964-65). W latach 1965-66 wykładał w Bath Academy of Art w Corsham, Wiltshire w Anglii, w latach 1966-83 prowadził zajęcia w Farleigh Dickinson University, Madison, N. J. w Stanach Zjednoczonych, a w latach 1967-68 prowadził gościnne wykłady na wydziale architektury w Graduate School of Design, Harvard University, Cambridge, Massachusetts.

W 1970 roku stworzył scenografię dla Martha Graham Dance Company. W 1978 roku otrzymał nagrodę Fundacji Alfreda Jurzykowskiego, a w 2003 nagrodę Ministra Kultury RP.

komentarz

Tomasz Darowny

Nowoczesność idzie w cenę

Klienci są prawdopodobnie już przygotowani nawet na nadejścia hossy. Jednak o tym, czy nadejdzie, zadecydują dobre obiekty, których w marcowej ofercie aukcyjnej za wiele nie było. Dwie aukcje tematyczne tylko ze sztuką współczesną, obecną zazwyczaj jako uzupełnienie oferty - nie wypadły najgorzej. W Desie Unicum (15.03.2007, lot 032 i lot 033) dwie prace Wojciecha Fangora z lat 70. otrzymały ofertę nieco poniżej ceny wywoławczej. W USA, gdzie mieszkał przez ponad 40. lat, ceny prac tego artysty idą w zawrotnym tempie w górę. Na aukcji 26 lutego br. w DA Sotheby?s w Nowym Jorku obrazy Wojciecha Fangora M 51 i M 52 zostały sprzedane odpowiednio: za 65 tys. USD i 42 tys. USD.

W ofercie sztuki klasycznej DA Polswiss Art (4.03.2007) znalazło się też kilka nowszych pozycji. "Kompozycja" Marii Jaremy z 1951 roku wystawiona za 150 tys. zł zmieniła właściciela dopiero za 162 tys. zł. "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w supermarkecie" Grupy Twożywo za 7,6 tys. zł poszła o 1,1 tys. drożej.

Cały czas, choć z lekkim niedowierzaniem, inwestujemy w fotografię i głównie w uznane nazwiska (Zygmunt Rytka, Łódź Kaliska). Fotografia stała się w ostatnich latach niezwykle atrakcyjnym towarem na światowym rynku sztuki. Potwierdzają to nie tylko rosnące w zawrotnym tempie ceny, ale także poszerzający się krąg marszandów i kolekcjonerów. Udało się zlikwidować przepaść, dzielącą sztukę współczesną i fotografię - twierdzą bez ogródek znawcy tematu. Choć ta deklaracja wydaje się zbyt kategoryczna, prawdą jest, że nikt dziś nie widzi dysonansu w wystawianiu fotografii w jednej galerii z innymi dziełami sztuki. Nikt też nie próbuje podać w wątpliwość artystycznych walorów prac powstających przy użyciu aparatu fotograficznego. Ucichły także jałowe dyskusje na temat wyższości fotografii czarno-białej nad kolorową czy tradycyjnej nad cyfrową (czy na odwrót).

Przed nami wielka aukcja "Polska Fotografia Kolekcjonerska". Organizowana jest jako jeden z projektów w ramach III Warszawskiego Festiwalu Fotografii Artystycznej. Organizatorom: DA Rempex, Artinfo. pl i Galerii Senatorska udało się zgromadzić 380 obiektów.

Marzec można podsumować stwierdzeniem Andrzeja Majewskiego (pisarza, publicysty, fotografika): - Artyści pewnie dlatego często odnoszą sukcesy większe po śmierci, że wtedy ocenia się już tylko ich dzieła.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy