Na wynagrodzenia dla swoich zarządów krajowe banki notowane na giełdzie przeznaczyły w 2006 roku ponad 160 mln zł - wynika z danych zamieszczanych w raportach rocznych spółek. "Parkiet" jako pierwszy podsumowuje płace zarządów wszystkich giełdowych banków.
Ubiegłoroczne wypłaty dla zarządów były o ponad 21 proc. wyższe niż rok wcześniej. Dynamika płac bankowego top menedżmentu była nieco większa niż wzrost zysków (według GUS, w bankach giełdowych wzrost wyniósł nieco ponad 18 proc.). Wzrost płac bankowców byłby mniejszy, gdyby nie wysokie odprawy, jakie otrzymało kilka osób, pracujących w zarządach dużych instytucji. Właśnie dzięki odprawom najlepiej opłacanymi menedżerami bankowymi w 2006 roku byli Małgorzata Kroker-Jachiewicz, która odeszła z Kredyt Banku, a także dwaj byli wiceprezesi Banku BPH - Mariusz Grendowicz i Wojciech Sobieraj.
W czołówce pobierających najwyższe wynagrodzenia bankowców jest stosunkowo niewielu prezesów. W pierwszej dwudziestce piątce naliczyliśmy tylko pięciu szefów banków. Jest tam za to sześciu członków zarządu Banku Millennium (choć bez prezesa Bogusława Kotta) i pięciu - z BRE Banku (tym razem łącznie z prezesem Sławomirem Lachowskim).
Mimo zauważalnego wzrostu wynagrodzeń zarządów stanowią one minimalną część kosztów tak dużych instytucji, jakimi są banki. Średnio kwota przeznaczana na wynagrodzenia członków zarządów nie przekracza 2 proc. równowartości rocznego zysku netto. Tylko w najmniejszych bankach te proporcje są nieco zachwiane. Gdyby najmniejszy bank giełdowy - DZ Bank - potrafił obyć się bez zarządu, jego zysk za 2006 rok wzrósłby prawie o połowę.