Unijny urząd statystyczny - Eurostat - opublikował wczoraj dane o PKB, deficycie i długu państw członkowskich za 2006 rok. Trwająca koniunktura pomaga rządom dopinać budżet. Łączny niedobór sektora finansów publicznych wszystkich 27 państw członkowskich zmniejszył się aż o 69 mld euro.
Wciąż jednak szesnaście państw członkowskich Unii Europejskiej wykazuje niedobór budżetu. Wśród nich osobną grupę stanowią kraje, które nie są w stanie sprostać kryteriom fiskalnym. Prócz Włoch (deficyt 4,4 proc. PKB), Węgier (9,2 proc.), Portugalii (3,9 proc.) i Słowacji (3,4 proc.), w tym gronie wciąż znajduje się Polska z luką na poziomie 3,9 proc. PKB. Może to przypadek, ale większość wymienionych państw albo chciała organizować, albo już organizowała futbolowe mistrzostwa Europy.
Analiza kondycji finansowej 27 państw UE wskazuje, że gros z nich stara się wykorzystać okres prosperity do zmniejszenia swoich długów. Wyjątkiem od tej reguły jest tylko sześć państw członkowskich. Niestety, do tego "ekskluzywnego" klubu Polska również należy. Nasze zadłużenie wzrosło w ubiegłym roku o 42,7 mld zł i wyniosło 47,8 proc. PKB. Nie jest to wprawdzie rekordowy wynik (średnia unijna to 61,7 proc.), niemniej jednak tendencja wydaje się niepokojąca.
Można twierdzić, że potrzebujemy pieniędzy na inwestycje cywilizacyjne. Można dowodzić, że rekordowy wzrost gospodarczy (w 2006 roku 6,1 proc.) "załatwi" wszelkie problemy. Trudno jednak nie zauważyć, że większość państw unijnych z zarządzaniem swoim budżetem radzi sobie lepiej. I dlatego mogą nie być chętne, aby Polska szybko przyjęła wspólną walutę. Niezależnie od intencji, jakie ma Warszawa.