Eni, włoski koncern paliwowy, chce zatrzymać aktywa, które zdobył w przetargu na majątek Jukosu na początku miesiąca. Chodzi o 20 proc. Gazpromnieftu i firmy wydobywcze Arktikgaz oraz Urengojl.
Przed przetargiem Włosi podpisali z Gazpromem umowę, która daje rosyjskiemu koncernowi prawo wykupu spółek. - Byłoby dobrze, jeśliby udziały w Gazpromniefcie zostały w naszych rękach - stwierdził Paolo Scaroni, prezes Eni, w wywiadzie dla włoskiego dziennika "Corriere della Sera".
Czy Włosi w takim razie nie oddadzą Rosjanom spółek, które im obiecali? Biuro prasowe włoskiego koncernu tłumaczy się, że prezes mówiąc o zatrzymaniu aktywów miał na myśli wypadek, w którym Gazprom nie skorzysta z opcji wykupu. Gazowy gigant ma na to dwa lata. Eksperci uważają, że to mało prawdopodobne, aby rosyjski koncern pozwolił Włochom zachować 20 proc. udziałów w Gazpromniefcie. Według zawartej przed przetargiem z Gazpromem umowy, Eni po odsprzedaniu aktywów Rosjanom ma otrzymać dostęp do złóż ropy, których zasoby sięgają 1,5 mld baryłek. Ponadto prezes Paolo Scaroni zainteresowany jest udziałem w budowie zakładów skroplonego gazu w okolicach Sankt Petersburga.
Nie wiadomo jednak, co Włosi oddadzą w zamian Rosjanom. Wcześniej media spekulowały, że może chodzić o udziały w spółce energetycznej Enipower i złoża gazu w Libii. Na razie, jak wynika z doniesień włoskiej prasy, Gazprom od maja będzie sprzedawać gaz dla przedsiębiorstw użyteczności publicznej działających na Półwyspie Apenińskim. Prawdopodobnie rosyjski koncern podpisał półtoraroczną umowę na dostawę 1,8 mld m sześc. surowca.
Działalność Eni nakierowana jest nie tylko na Rosję. Spółka wkrótce rozpocznie budowę rurociągu w Turcji, który połączy Morze Czarne z Morzem Śródziemnym. Trasa pozwoli ominąć zatłoczone przez tankowce cieśniny Dardanele i Bosfor. Początkowo przepustowość rury wyniesie 1 milion baryłek ropy dziennie. Docelowo moce mają zwiększyć się o 0,5 mln. Przedsięwzięcie jest realizowane z tureckim koncernem Calik. Spółki szukają kolejnych partnerów do projektu.