Politycy z wizją gospodarczą odchodzą w przeszłość

Władza nie może nic dać. Władza może tylko właściwie regulować procesy gospodarcze

Aktualizacja: 22.02.2017 01:41 Publikacja: 26.04.2007 08:24

Na ogół od polityki makroekonomicznej wymaga się cudów. Obniżając podatki, państwo ma automatycznie zwiększyć inwestycje i zmniejszyć bezrobocie. Rozdając na lewo i prawo ulgi podatkowe, państwo ma uchronić przed bezrobociem całe grupy zawodowe, a przed upadłością "skorodowane" branże. Podwyższając zasiłki i płace oraz zwiększając sektor publiczny, państwo ma zapewnić godziwą egzystencję i społeczne bezpieczeństwo. Usłużny bank centralny ma zapewnić niską inflację i stopy procentowe, tak by obywatel mógł spokojnie zadłużyć się ponad miarę. Generalnie rzecz biorąc, państwo ma zapewnić powszechną i obowiązkową szczęśliwość, a minister finansów ma znaleźć na to wszystko pieniądze.

Populistyczne opinie są tym groźniejsze, im bardziej podzielany jest pogląd, że nie należy zwracać uwagi na tych nudnych ekonomistów w kółko opowiadających o jakimś abstrakcyjnym deficycie budżetowym, którego przeciętny obywatel na oczy nie widział. W rezultacie trudno jest wytłumaczyć trudniejsze kwestie. Dlatego nowatorsko dla przeciętnego ucha brzmi teza, że polityki pieniężna i fiskalna na dobrą sprawę służą utrzymywaniu równowagi gospodarczej, a to, co nazywane jest reformami strukturalnymi, ma wymusić większą konkurencyjność i efektywność gospodarowania, prowadząc ostatecznie do wzrostu dobrobytu. Niestety, istnieją małe szanse na dotarcie z tą informacją do szerokich grup społecznych. Kto chce bowiem słuchać o potrzebie trudnych reform, które mogą przynieść istotny postęp dopiero za kilka lat. Ma być lepiej, i to zaraz! Politycy z wizją gospodarczą odchodzą w przeszłość, dlatego warto z nostalgią wspomnieć tych, którzy położyli podwaliny pod dzisiejsze potęgi gospodarcze.

Sir Stamford Raffels może ze swego pomnika z dumą spoglądać na swoje dzieło - Singapur. Była kolonia brytyjska, której potęgę budował Raffels w początkach dziewiętnastego stulecia, zaskakuje gospodarczym rozmachem i fantastyczną organizacją. Wydawało się, że początki niepodległego bytu będą dla nowego kraju bardzo trudne.

Singapur na niewielkiej przestrzeni gromadzi bardzo zróżnicowaną mieszankę ludności. Obok potomków portugalskich osadników i tubylczej ludności malajskiej wyspę zamieszkują Hindusi i Chińczycy, którzy tłumnie napłynęli do Singapuru w okresie kolonialnym. Tarcia etniczne, tak charakterystyczne dla krajów rozwijających się, w przypadku Singapuru zostały skutecznie wytłumione. Jest to efekt bardziej trwałej koniunktury gospodarczej niż rezultat rządów "silnej ręki".

Na czym zarabia Singapur? Odpowiedź jest dość prosta: na tym, co dostrzegł Raffels w 1820 roku, to znaczy na położeniu geograficznym. W Singapurze przecinają się szlaki handlowe pomiędzy Dalekim Wschodem i Europą. W dwudziestym pierwszym wieku położenie geograficzne nie jest już tak istotne jak uprzednio. Handel towarami, chociaż nadal ważny, zastępuje handel pieniądzem. Singapur jest obecnie jednym z głównych centrów finansowych Dalekiego Wschodu. Wieżowce zbudowane nad zatoką wielkością nie ustępują tym znanym z panoramy Manhattanu. Specjalnością Singapuru jest pośrednictwo finansowe pomiędzy Europą a krajami Dalekiego Wschodu, dlatego też firmy znane doskonale z londyńskiego City sąsiadują z firmami operującymi na japońskim i chińskim rynku finansowym. Trzecim filarem gospodarki jest szybko rozwijająca się turystyka. W tym zakresie władze singapurskie wykorzystują każdą możliwość promocji, szczególnie reklamują różnorodność kulturową kraju.

Polityka gospodarcza sprowadza się do maksymalnego wykorzystania posiadanych atutów. Odziedziczona po czasach kolonialnych administracja i system prawa skutecznie wspierają rozwój przedsiębiorczości. Chociaż, na pierwszy rzut oka, państwo nie należy tutaj do oszczędnych (premier jest jednym z najlepiej zarabiających urzędników na świecie), to jednak jest ono nad wyraz skuteczne. System podatkowy jest przejrzysty, ale równocześnie podatki są ściągane z wykorzystaniem całej surowości prawa. Zmieniające się wymogi gospodarki znajdują natychmiast stosowną reakcję władz. Na przykład, niedobór rąk do pracy został skompensowany napływem siły roboczej z państw ościennych.

Rola państwa jest bowiem w Singapurze właściwie rozumiana, władza nie może nic dać. Władza może tylko właściwie regulować procesy gospodarcze.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego