Mimo przejściowych wahań indeks CRB Futures, obrazujący zmiany cen towarów na globalnych rynkach, ma praktycznie taką samą wartość co w końcu lutego. Rozterki inwestorów potwierdza analiza techniczna, która sugeruje obecnie raczej poczekać na rozstrzygnięcia niż jednoznacznie prognozować kierunek zmian. Z jednej strony można mieć wrażenie, że obecny zastój jest jedynie przerwą w kontynuacji trendu wzrostowego trwającego od połowy stycznia. W końcu kwietniowy szczyt jest nadal w zasięgu ręki.
Sytuację komplikuje jednak fakt, że wspomniana fala wzrostowa to jedynie odreagowanie ostrego spadku zapoczątkowanego w grudniu ub.r. O tym, że na rynku towarów panuje hossa, będzie można więc z całą pewnością powiedzieć dopiero po przebiciu listopadowego szczytu, do którego brakuje jeszcze około 3 proc. (dla porównania, od styczniowego dołka do kwietniowego maksimum indeks CRB podskoczył o 11 proc.).
Główną przyczyną zastoju indeksu cen towarów jest trwająca od miesiąca stabilizacja notowań ropy naftowej. Sytuacja techniczna tego surowca zdaje się sprzyjać kontynuacji zwyżki w nadchodzących tygodniach. Z podobną stabilizacją mieliśmy już do czynienia na przełomie lutego i marca. Później nadeszła silna fala zwyżkowa.
Podobnie ważą się losy subindeksu metali szlachetnych, który na razie tylko ociera się o opór wynikający z lutowego szczytu. Najmocniejszą obecnie grupą towarów są natomiast tzw. surowce przemysłowe (Industrials), czyli miedź i bawełna. Przeciwwagą dla nich są jednak taniejące surowce rolne i spożywcze.