Przyglądając się rynkom finansowym, trudno pozbyć się "geologicznych" skojarzeń. Analityk, jak geolog, na podstawie dostępnych informacji stara się określić ruchy fundamentów "finansowego górotworu" i próbuje przewidzieć, kiedy nastąpi "trzęsienie ziemi". Z tego względu inwestowanie na rynkach finansowych przypomina budowę domu na sejsmicznie aktywnym obszarze. Inwestuje się albo w ryzykowne, ale płynne instrumenty, które jak przenośny dom można ewakuować z niebezpiecznego regionu, albo też polega się na wiarygodnych instrumentach finansowych o małej rentowności, czyli buduje "dom" odporny na wszelkie wstrząsy. To obrazowe porównanie warto zaadresować do mało doświadczonych graczy giełdowych, którzy skuszeni wysokimi zyskami zapominają o tym, że dobre czasy nie są wieczne. Wytrawny gracz patrzy przede wszystkim na to, co zwykło się nazywać "sentymentem rynku".
Należy odróżniać sentyment rynku od fundamentów gospodarki. Sentyment jest oceną fundamentów gospodarki i projekcją przyszłych dostosowań gospodarczych zmniejszających napięcia związane z istniejącymi nierównowagami makroekonomicznymi. Różnicę tych dwóch pojęć łatwo dostrzec, analizując gwałtowne zmiany na rynkach finansowych z przełomu lutego i marca bieżącego roku. Od początku roku "rysy" na fundamencie gos-podarki światowej były widoczne. "Lokomotywa", czyli gospodarka amerykańska, wyraźnie zwalnia z powodu utrzymującego się podwójnego deficytu. Chiny, mimo międzynarodowych nawoływań, nie są skłonne do przyspieszenia aprecjacji własnej waluty i nie zwolnią też tempa rozwoju, ponieważ postawiły na wywóz kapitału do krajów rozwijających się. Z kolei "carry trade" jest też już od dawna zjawiskiem znanym, do którego inwestorzy się przyzwyczaili, ze spokojem finansując zagraniczne aktywa za pomocą tanich środków pożyczanych w jenach.
Generalnie rzecz ujmując, zagrożenia dla zrównoważonego rozwoju gospodarki światowej były już od dawna znane. Cóż zatem takiego spowodowało "gwałtowną eksplozję" na światowych rynkach finansowych? Przede wszystkim nastąpiło nagromadzenie negatywnych informacji. Pojawiła się seria złych informacji dotycząca amerykańskiego rynku nieruchomości, w tym o zwiększeniu się ryzyka instrumentów finansujących kredyty hipoteczne. Na marginesie należy dodać, że amerykański rynek hipoteczny ze swą specyfiką ma o wiele silniejsze przełożenie na gospodarkę niż rynek europejski. W Ameryce bardzo popularny system "drugiej pożyczki hipotecznej" pozwala na finansowanie bieżącej konsumpcji z kredytu zabezpieczonego hipoteką odpowiadającą różnicy pomiędzy bieżącą wartością nieruchomości a wartością "pierwszego kredytu hipotecznego". Spadek cen nieruchomości powoduje więc ograniczenie bieżącego popytu konsumpcyjnego. Z drugiej strony, słabsza koniunktura zwiększa ryzyko kłopotów z obsługą kredytów hipotecznych, co wyraźnie zaczęło przekładać się na rozszerzenie spreadów instrumentów finansujących segment kredytów hipotecznych podwyższonego ryzyka. Złe informacje z rynku amerykańskiego podkopujące zaufanie do scenariusza "miękkiego lądowania" gospodarki amerykańskiej oraz wyraźna światowa tendencja w kierunku stopniowego zacieśnienia polityki pieniężnej spowodowały konieczność nowego spojrzenia na wycenę ryzyka poszczególnych aktywów. Zmiana sentymentu oznacza sprzedaż aktywów o największej zmienności. Rynkowe załamanie spowodowało wyprzedaż instrumentów związanych z "carry trade" i tym samym znaczne, sięgające 4 procent umocnienie się jena wobec dolara oraz krzyżowo wobec walut o wyższym poziomie stóp procentowych, to znaczy waluty tureckiej, brazylijskiej i południowoafrykańskiej. Równocześnie spadły wszędzie ceny na rynkach o większej zmienności, to znaczy na rynkach akcji, oczywiście najbardziej na rynkach krajów wschodzących. Ponieważ rynki finansowe nie znają pojęcia finansowej próżni, natychmiast symetrycznie wzrósł popyt i ceny amerykańskich, europejskich i japońskich papierów skarbowych. Czy przyszłość może niepokoić inwestorów? W dalszym ciągu możliwy jest optymistyczny scenariusz, gdy zmiana wyceny aktywów będzie przebiegać stopniowo i łagodnie, jako echo stopniowego spowolnienia wzrostu gospodarki amerykańskiej, a fluktuacje rentowności różnych klas aktywów nie będą zbyt duże, pozwalając "rozsmarować koszty" całej operacji pomiędzy szereg instytucji finansowych w ramach globalnych przepływów finansowych. Z sentymentem rynku jest zatem tak jak z uczuciem - najlepiej, gdy koryguje się je stopniowo, wtedy koszty zawodu są najmniejsze...
MIędzynarodowy Fundusz Walutowy