Przeciwko Kornelowi Drozdowskiemu, prezesowi krakowskiej sieci restauracji szykującej się do debiutu na GPW, toczą się dwa postępowania. Zarzuty dotyczą dwóch przypadków wykonywania prac budowlanych przez spółki zależne PolRestu (Estpol i Profos), mimo (zdaniem prokuratury) braku pozwolenia na budowę. Kornel Drozdowski był wówczas prezesem tych firm (obecnie tylko spółki Estpol). - Nie przyznaję się do popełniania zarzucanego mi czynu i uważam, że takie nieprawidłowości nie miały miejsca - mówi prezes Drozdowski.

Pierwszy zarzut wystosowała Prokuratura Rejonowa w Gdyni w połowie minionego roku. Drugi akt oskarżenia pochodzi od Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem. Został skierowany do Sądu Rejonowego na początku stycznia tego roku. Spółka w prospekcie emisyjnym ocenia, że istnieje "niewielkie prawdopodobieństwo uznania przez sądy Pana Kornela Drozdowskiego za winnego zarzucanych mu czynów". Twierdzi, że "nawet jednak gdyby do tego doszło, to zdaniem emitenta prawdopodobieństwo skazania na karę pozbawienia wolności należy uznać za nikłe".

Co oznaczają zarzuty wobec prezesa PolRestu dla inwestorów? - Wielkiego realnego wpływu na spółkę to nie ma. Ale jeśli inwestorzy będą chcieli "wytargować" niższą wycenę, to jest to jakiś argument za wyższym ryzykiem - uważa Łukasz Wachełko, analityk UniCredit CA IB.

W czwartek ruszy budowa księgi popytu na akcje PolRestu. Potrwa do 18 maja. Trzy dni później poznamy cenę emisyjną walorów (maksymalna to 20 zł). Zapisy potrwają od 21 do 24 maja. DM Penetrator (oferujący) wycenił jedną akcję PolRestu na 18,75 zł. Prognozuje, że tegoroczny zysk netto krakowskiej firmy przekroczy nieco 4,1 mln zł, a obroty 37,1 mln zł. - Uważam, że te prognozy nie są przeszacowane. Wręcz przeciwnie - są jak najbardziej realne i możliwe do zrealizowania - mówi prezes Drozdowski.