Bardzo wysokie ceny akcji wielu małych i średnich spółek skłaniają do postawienia pytania o wpływ ich przewartościowania na decyzje podejmowane w przedsiębiorstwach i o dalsze losy akcjonariuszy
Na początek warto precyzyjnie określić, co się rozumie pod terminem "przewartościowanie". To poziom ceny akcji, przy którym zarząd przedsiębiorstwa nie jest w stanie wypracować wyników finansowych, które uzasadniałyby cenę rynkową.
Aby odpowiedzieć na pytanie o prawdopodobną trwałość przewartościowania, należy zwrócić uwagę na to, jakie procesy zachodzą wewnątrz firm. I tak, tradycyjnie finansiści podkreślają negatywny wpływ przewartościowania akcji na giełdzie na decyzje w spółkach. Jest ono niekorzystne dla przedsiębiorstwa, gdyż odrywa uwagę i zaangażowanie zarządu od maksymalizacji wartości fundamentalnej w kierunku sztucznego podtrzymywania zawyżonego kursu. Ten zaś nieuchronnie, prędzej lub później, musi ulec korekcie i podążać w ślad za wartością fundamentalną.
Nie niszczyć fundamentów
Profesor Jensen z Harvard Business School wskazuje, że kiedy akcje spółki stają się zdecydowanie przewartościowane, uruchamia to zespół sił organizacyjnych, którymi niezmiernie trudno zarządzać, a które niemal zawsze prowadzą do zniszczenia części wartości fundamentalnej firmy. Menedżerowie przedsiębiorstw chcąc podtrzymać wysokie notowania skłonni są podejmować działania, które ograniczają tworzenie wartości w długim okresie. Mogą one przybierać postać odkładania zasadnych inwestycji czy, na przykład, "oszczędzania" na kosztach remontów. Częściej jednak, w celu stworzenia wrażenia spełniania oczekiwań rynku odnośnie do wzrostu spółki, uzasadniających bieżącą cenę rynkową, zarządy skłonne są też wykorzystywać nadmierną wycenę do dokonywania akwizycji i podejmowania ryzykownych inwestycji o ujemnej wartości bieżącej netto, od których rynek oczekuje wytworzenia wartości. Możliwy jest też inny mechanizm: kiedy menedżerowie mają krótki horyzont, dyskontują oczekiwane przepływy pieniężne z rozważanych inwestycji za pomocą stopy dyskontowej, niekoniecznie opartej na koszcie kapitału szacowanym na podstawie ryzyka fundamentalnego, lecz wyliczanej na podstawie bieżącej ceny akcji, na przykład przy użyciu praktyki stosowania bieżących wskaźników rynkowych (jak cena/zysk) do wyceny nowych projektów inwestycyjnych. Przyczyną takiego zachowania jest często to, że menedżerowie tacy są zainteresowani maksymalizacją bieżącej ceny akcji, w związku z czym zachowują się zgodnie z oczekiwaniami (wyrosłymi z błędnego postrzegania) inwestorów.