Koniunktura na GPW będzie bowiem wypadkową publikowanych wyników przez grupę polskich spółek (m.in. PKN, Lotos, PKO BP, TVN, Agora) oraz reakcji światowych rynków akcji na dane o kwietniowej inflacji CPI w USA (godz. 14:30; prognoza: 0,5 proc.), której wzrost powyżej prognoz mógłby stać się pretekstem do wygenerowania nieco dłuższej korekty.
Ponadto pewien wpływ na rynek akcji mogą mieć jeszcze dane o kwietniowej inflacji CPI w Polsce, które Główny Urząd Statystyczny opublikuje o godzinie 14-tej. Jednak tylko wówczas, jeżeli będzie ona wyraźnie powyżej prognozowanych 2,3 proc. w relacji rok do roku, co zostanie odebrane jako przesłanka do szybkiej kolejnej podwyżki stóp przez RPP.
Indywidualnie rynkowi szkodzić może ewentualny spadek akcji KGHM, w ślad za poniedziałkową, wywołaną rosnącymi zapasami, silną przeceną cen miedzi, która do końca jeszcze nie została zdyskontowana.
Z punktu widzenia analizy technicznej, pomimo zeszłotygodniowego pogorszenia sytuacji popytu na wykresie indeksu WIG20, póki co nie ma jeszcze powodów, żeby oczekiwać na silniejszy ruch do dołu. Pierwszym poważnym ostrzeżeniem będzie dopiero spadek WIG20 poniżej marcowej luki hossy 3402,15-3441,93 pkt. Wówczas, na gruncie analizy technicznej, uzasadnione będzie oczekiwanie na test 3100-3150 pkt.
W poniedziałek indeks Dow Jones wzrósł o 0,15 proc. do 13346,78 pkt., wspinając się w czasie sesji do rekordowego poziomu 13383,75 pkt. Był to jednak jedyny pozytywny impuls z USA. S&P500 bowiem zakończył dzień spadkiem o 0,18 proc. Jeszcze więcej, bo 0,62 proc. stracił Nasdaq Composite. W handlu posesyjnym również dominowały podaż, a AHI (After Hours Indicator) spadł o 0,13 proc. Przewaga sprzedających była także widoczna w czasie nocnego handlu w Azji.