Emigracja kierowców to aktualnie największy problem, z jakim borykają się polscy przewoźnicy. Według niektórych źródeł, do pracy na Zachodzie wyjechało nawet około 60 tysięcy z 200 tysięcy kierowców. Zawodowi kierowcy o najwyższych kwalifikacjach i doświadczeniu zostali zachęceni przez zachodnich pracodawców zarobkami nieosiągalnymi w Polsce. Duża ich liczba wyjechała do pracy w Niemczech, Holandii czy Wielkiej Brytanii (wiele ośrodków doskonalenia jazdy, które przygotowują kierowców do pracy, prowadzi nawet zajęcia z uwzględnieniem techniki lewostronnej jazdy). Niestety, nasze państwo niewiele robi, by zminimalizować ten problem.
- Mija rok od debaty w Sejmie, podczas której wskazaliśmy najważniejsze problemy utrudniające rozwój branży transportowej. Prace nad rozwiązywaniem tych kwestii posuwają się w ślimaczym tempie. Dlatego podczas kwietniowego spotkania przedstawicieli regionalnych stowarzyszeń przewoźników i innych ogólnopolskich organizacji transportowych, przyjęliśmy stanowisko wyrażające niezadowolenie z powodu znikomej skali działań podejmowanych przez rząd na rzecz polskiego transportu drogowego - mówi Tadeusz Wilk, dyrektor Departamentu Transportu w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.
Niektórzy przedsiębiorcy próbują przeciwdziałać temu zjawisku. W listopadzie 2006 roku firma Schenker uruchomiła na przykład swoją Akademię Kierowcy, której głównym celem jest rekrutacja, szkolenie i zatrudnienie w ramach swojej organizacji nowych osób na stanowisku kierowcy.
Na tworzenie takich programów decydują się jednak tylko największe firmy. Mniejsze, jeśli nie chcą wypaść z gry, muszą sobie radzić inaczej. Najczęściej - po prostu - podwyższają wynagrodzenia, chociaż zdarzają się bardziej dalekosiężne działania.
- Można powiedzieć, że wyprzedziłem nieco problemy, które można zauważyć obecnie na polskim rynku. Widząc, że po wejściu do Unii Europejskiej kierowcy zaczynają uciekać na Zachód, zacząłem szkolić młodą kadrę. Pod okiem doświadczonych pracowników uczyli się zawodu - mówi Stanisław Wądołowski, właściciel firmy Eurotrans (zatrudnia 90 kierowców). - Kolejnym sposobem były przyjęcia do pracy w warsztacie, z jednoczesnym szkoleniem i zdobywaniem kwalifikacji niezbędnych do prowadzenia pojazdów ciężarowych, przy czym ponosiłem koszty tych szkoleń. Dzięki temu obecnie nie mam wakatów na stanowisku kierowcy. Oczywiście, w parze z tymi rozwiązaniami idzie odpowiednia, motywacyjna polityka płacowa. W naszej firmie funkcjonuje np. rywalizacja na ekonomiczną jazdę - najlepsi wyróżniani są premiami. Natomiast ci, którzy spalają najwięcej, trafiają do akademii jazdy. To wszystko sprawia, że od kilku lat rotacja kadrowa w mojej firmie jest niewielka - zapewnia Stanisław Wądołowski.