- W Europie Środkowo-Wschodniej warto inwestować w bankowość, bo ryzyko, że biznes się nie uda, jest bardzo małe - twierdzi Marcin Zdral, partner w polskim oddziale firmy doradczej Deloitte i jeden z autorów najnowszego raportu firmy na temat usług finansowych w regionie. Wszystko dlatego, bo rynek rośnie szybko i wciąż jest miejsce dla nowych graczy oraz ekspansję już działających.
W krajach strefy euro aktywa banków są ponad 2,5-krotnie wyższe niż wysokość PKB tych państw. W Polsce ledwie przekraczają 50 proc. naszego produktu krajowego brutto. Wśród krajów regionu najlepiej wypada Łotwa, gdzie relacja kształtuje się na poziomie ok. 120 proc. - Mamy spory dystans do nadrobienia - podkreśla Zdral. - Rynek usług bankowych rośnie w krajach regionu w tempie od kilkunastu do kilkudziesięciu procent rocznie. Tu nie trzeba, tak jak na Zachodzie, ciąć kosztów - dodaje. - To m.in. zasługa szybko rozwijających się lokalnych gospodarek - twierdzi Andras Fulop, partner w węgierskim oddziale Deloitte.
W krajach strefy euro 95 proc. społeczeństwa korzysta z usług bankowych. W naszym regionie to wciąż tylko ok. 60 proc. - Zamiast konkurować między sobą o klienta, można pozyskać kogoś, kto jeszcze nie ma konta w banku - wskazuje Zdral.
Czy w naszym regionie mogą się pojawić wkrótce nowe, już spopularyzowane na Zachodzie, produkty bankowe? Zdaniem ekspertów, raczej nie. Ale nie dlatego, że region jest bardzo "opóźniony", a raczej dlatego, bo takich produktów po prostu nie ma. - Bankowość w Europie Środkowo-Wschodniej była budowana od podstaw. Od razu wprowadzono więc najnowsze rozwiązania, a nie stare, by je potem unowocześniać - twierdzi Zdral.
Partnerzy Deloitte twierdzą, że w regionie nie ma miejsca dla bankowości inwestycyjnej. Fulop uważa, że monopol na nią ma Londyn. - W Rosji działa wprawdzie kilka banków zarabiających na giełdzie, ale ten rynek jest znacznie większy niż nawet Polski - uważa.