W cieniu od lat zapowiadanej reformy finansów publicznych ostatnio zaprezentowano projekt dodatkowego powiększenia o 30 mld zł świadczeń emerytalnych w ciągu najbliższych pięciu lat, w tym o 5,7 mld w 2008 r. A premier ogłosił, że po uzgodnieniu z minister finansów Zytą Gilowską zapadła decyzja, iż waloryzacja emerytur zostaje przywrócona. Z kolei wiceminister Sochucka-Roguska powiedziała, że w związku z tym Ministerstwo Finansów nie spodziewa się napięć w budżecie, mimo jednoczesnego obniżania klina podatkowego, którego koszt w 2008 r. ma wynieść ok. 20 mld zł.
Wypowiedź powyższa kontrastuje z obawami o wydolność budżetu w przypadku wyższego niż zaplanowane 900 mln zł zaangażowania we wprowadzenie kluczowej dla długoterminowej równowagi finansów publicznych polityki prorodzinnej. Zaprezentowany plan zakłada likwidację dodatków do świadczeń gorzej uposażonym emerytom i rencistom.
Wyważanie otwartych drzwi?
W tym samym czasie pracuje specjalny zespół, którego zadaniem jest przygotowanie regulacji dotyczących wypłat świadczeń emerytalnych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zasady ich wypłat z części kapitałowej nowego systemu emerytalnego zostały dokładnie omówione w 2002 r. w raporcie UNFE "Bezpieczeństwo dzięki emeryturze".
Od 1999 roku Polacy oszczędzają w otwartych funduszach emerytalnych. Nowy system w całości jest oparty na zasadzie zdefiniowanej składki, co oznacza, że świadczenie emerytalne zostanie określone na podstawie oszczędności zgromadzonych w momencie przejścia na emeryturę. Wciąż brak jest jednak ustawy o emeryturach dożywotnich regulującej funkcjonowanie nowego systemu. Choć bowiem ustawa o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych od 1997 roku przesądza, że środki w otwartych funduszach emerytalnych gromadzone są po to, by wykupić emeryturę dożywotnią w zakładzie ubezpieczeń emerytalnych, to wciąż nie uregulowano szczegółów tych świadczeń.