W ostatnim czasie to, co się dzieje na giełdach w Chinach zaczyna wywierać zauważalny wpływ na zachowanie cen akcji na GPW. Korekta z przełomu lutego i marca - jakkolwiek spowodowana wydarzeniami w amerykańskim sektorze finansowym (upadek New Century Financial) - rozpoczęła się od 8 proc. spadku indeksu giełdy w Szanghaju. Środowy spadek na GPW oraz słabe otwarcie w czwartek były z kolei poprzedzone 12,6-proc. przeceną w Szanghaju, która nastąpiła od wtorku do czwartku.

Można sądzić, że ten - nieobserwowany wcześniej - wpływ chińskiego rynku akcji na globalną koniunkturę będzie się utrzymywał nadal. Dzienne obroty na giełdzie w Szanghaju wzrosły w okresie minionego pół roku z 5 do 50 mld dolarów dziennie. Wydaje się, że duża część wszystkich "gorących" pieniędzy tego świata przeniosła się obecnie do Chin. Dodatkowo - jak wynika z doniesień z Kraju Środka - obecnie wszyscy Chińczycy zajęli się już spekulacją na rynku akcji. Rosyjska giełda, która w poprzednich latach była ulubionym rynkiem globalnych spekulantów, jest obecnie w tym samym miejscu co pół roku temu, nie wzbudzając większego zainteresowania aktywnych graczy - mimo że ceny ropy są na przyzwoitym poziomie. Natomiast ceny akcji na giełdzie w Szanghaju wzrosły już ponad połowę. Przez rok wzrost był dwukrotny, a ciągu minionych 22 miesięcy - czyli od momentu, kiedy hossa na tamtejszym rynku się rozpoczęła - ponad 4-krotny.

Co ciekawe, start hossy na giełdzie w Szanghaju rozpoczął się w połowie 2005 r. z poziomu, który po raz pierwszy osiągnięty został w 1992 r. Przez 13 lat na tamtejszym rynku akcji właściwie niewiele się działo. Obserwowane w ostatnich miesiącach przyspieszenie trendu jest jednak tak gwałtowne, że wzbudza obawy o konsekwencje ewentualnego pęknięcia tej spekulacyjnej "bańki". Na razie struktura techniczna chińskich indeksów sugeruje, że do ewentualnego pęknięcia bąbla może dojść dopiero jesienią, ale słabość z ostatnich dni sugeruje, że w ciągu najbliższych 2 tygodni może na naszym rynku dojść do powtórki korekty z przełomu lutego i marca, co oznaczałoby spadek WIG-u do strefy wsparcia nieco powyżej 56 000 pkt.