Przejęcie grupy OMX przez giełdę Nasdaq oznacza kolejną odsłonę procesu konsolidacji między operatorami największych rynków papierów wartościowych na świecie. Fala giełdowych przejęć na nowo wezbrała dwa i pół roku temu i prawdopodobnie jeszcze przez dłuższy czas nie opadnie.
Dwa i pół roku temu, w grudniu 2005 r., sygnał do konsolidacji dała niemiecka giełda Deutsche Boerse (DB), składając ofertę przejęcia brytyjskiej London Stock Exchange. Niemcy zadziałali z zaskoczenia, szczególnie dlatego, że cztery lata wcześniej nic nie wyszło z ich próby połączenia sił z Londynem i utworzenia nowej platformy handlu akcjami iX. Z potencjalnej fuzji nic nie wyszło także i tym razem. Ale ta próba zainspirowała inne giełdy.
Najważniejszy efekt konsolidacji to stworzenie NYSE Euronext. Ta pierwsza transatlantycka i bezsprzecznie największa giełda na świecie oficjalnie ruszyła na początku kwietnia, po żmudnym procesie łączenia biznesów, który zajął dziesięć miesięcy. Na rynku nowojorskim oraz czterech europejskich, pierwotnie wchodzących w skład Euronextu - w Paryżu, Amsterdamie, Brukseli i Lizbonie - notowane są spółki o wartości aż 28,5 biliona dolarów. Przyszłość to wspólny rynek, na którym będzie można handlować akcjami przez kilkanaście godzin - od rana w Europie do wieczora w Nowym Jorku, a docelowo nawet całą dobę.
Nasdaq liczył, że z powrotem stanie się godnym rywalem NYSE Euronext dzięki przejęciu giełdy w Londynie. Ta transakcja nie wypaliła - przy oporze władz LSE, Nasdaq zdołał kupić tylko niespełna 30 proc. akcji od jej udziałowców i w końcu wycofał ofertę. Robert Greifeld, szef Nasdaqa, nie chciał w piątek nic mówić o planach wobec LSE. - Dziś jest dzień Nasdaqa i OMX - stwierdził nagabywany przez dziennikarzy.
Dla analityków jest jednak jasne, że zakup OMX ma tylko przekonać akcjonariuszy londyńskiej giełdy, żeby ponownie rozważyli alians swojej instytucji z Amerykanami.