Wczorajsza sesja na rynku walutowym nie przyniosła przełomu. Trudno było zresztą oczekiwać decydujących ruchów notowań wobec świąt w USA
i Wielkiej Brytanii. Sprawiły one, że na świecie zmiany kursów najważniejszych walut nie robiły wrażenia. Złoty co prawda wzorem piątku nieco się umocnił, ale korekta nie zagraża jeszcze średnioterminowemu trendowi wzrostowemu EURPLN i USDPLN, trwającemu od kilku tygodni. Tendencja ta jest efektem nie tylko sezonowego transferu dywidend za granicę, ale również podobnego osłabienia wielu innych walut na rynkach wschodzących. Blisko kilkutygodniowych,
a nawet dwumiesięcznych minimów względem dolara są notowane choćby węgierski forint, czeska korona czy południowoafrykański rand. To sugeruje,
że korekta na złotym ma dość solidne podłoże.
Jej pogłębienia należałoby się spodziewać w razie odwrotu inwestorów z rynków wschodzących akcji, co oznaczałoby globalny wzrost awersji do ryzyka. Impuls do takich wydarzeń mógłby nadejść np. z rozgrzanego do czerwoności rynku chińskiego.