W poniedziałek osiem rynków europejskich (w tym Londyn i Frankfurt) oraz giełdy nowojorskie (Memorial Day), nie pracowało. Notowania akcji w znacznej mierze kształtowała miedź, która w Szanghaju podrożała o maksymalny dopuszczalny poziom. Okazało się, że w pierwszych dwóch miesiącach tego roku popyt na ten metal był wyższy niż produkcja. Chińczycy, mimo licznych ostrzeżeń o przegrzaniu koniunktury na tamtejszych rynkach, nadal szaleją. Wczoraj indeks CSI 300 po raz pierwszy pokonał granicę 4000 punktów, a obroty na obu giełdach (Szanghaj i Shenzhen) osiągnęły rekordowy poziom 50,9 miliarda dolarów. Gorączka narasta, o czym świadczy też tempo otwierania nowych rachunków inwestycyjnych. W minionym tygodniu każdego dnia uruchamiano ponad 300 tys. takich kont. Inwestorzy w Azji i Europie szczególnie cenili spółki górnicze, jak BHP Billiton czy Rio Tinto oraz producenta stali Arcelor Mittal. Indeks Morgana Stanleya dla Azji i Pacyfiku zyskał 0,4 proc. W tym czasie wartość jego europejskiego odpowiednika (MSCI Euro Index) zmieniła się nieznacznie. To wina firm paliwowych, które traciły z powodu spadku ceny ropy naftowej. Gracze w dalszym ciągu próbowali zarabiać na fuzjach i przejęciach. Akcje OMX, operatora giełd skandynawskich i bałtyckich, poszły w górę o ponad 6 proc., kiedy pojawiła się informacja, że Dubai International Financial Centre może złożyć ofertę przejęcia lepszą niż w miniony piątek zaproponował nowojorski Nasdaq. W akcjach i gotówce ten ostatni chce zapłacić 3,7 miliarda dolarów. Londyński "The Sunday Times" napisał, że w charakterze doradcy Dubajczycy zatrudnili już brytyjski bank HSBC. Szefem tamtejszej giełdy papierów wartościowych jest Per Larsson, były dyrektor generalny OMX.

W centrum zainteresowania znalazł się też Banca Monte dei Paschi di Siena, najstarszy bank na świecie. Przedstawiciel jego największego udziałowca (Fondazione Montepaschi di Siena) powiedział gazecie "Corriere della Sera", że jeszcze latem tego roku włoski bank może dokonać wyboru partnera do fuzji.