Wczoraj minister skarbu odwołał dwóch kontrowersyjnych członków rady nadzorczej Sklejki Pisz - Marcina Poczobutta i Waldemara Zwierkę. To olsztyńscy działacze Prawa i Sprawiedliwości, którzy trafili do nadzoru 26 maja. Dwa dni później rada w nowym składzie odwołała dotychczasowy zarząd i wieloletniego prezesa Tadeusza Banacha (chociaż do końca kadencji został im zaledwie miesiąc). Jego obowiązki przejął M. Poczbutt - radca prawny bez doświadczenia w branży drzewnej. Mimo wczorajszej decyzji ministra nadal formalnie pełni on funkcję p.o. prezesa. Odwołać może go jedynie rada nadzorcza. Ma się ona zebrać w "najbliższym czasie". Dodajmy, że miejsce PiS-owskich działaczy w nadzorze zajęli wczoraj pracownicy resortu skarbu: Leszek Podosek-Przygoda i Leszek Biedka.
Najwyraźniej MSP zrozumiało, że przy decyzjach kadrowych nie może ignorować głosu załogi. Po odwołaniu T. Banacha pracownicy zorganizowali protest i nie chcieli wpuścić nowego szefostwa na teren fabryki. Na pomoc wezwano policję: doszło do szarpaniny, kilka osób znalazło się w szpitalu.
Na wydarzenia w piskiej spółce ostro zareagowało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. W specjalnym oświadczeniu OPZZ napisało, że nie było ekonomicznych przesłanek, by zmieniać władze spółki, a wszystko sprowadzało się do zapewnienia "stołków" członkom rządzącej partii. Związkowcy chcą nagłośnić sprawę na forum Międzynarodowej Organizacji Pracy w Genewie.
Sklejka Pisz należy w 100 proc. do Skarbu Państwa. Resort już dawno zapowiedział ofertę publiczną przedsiębiorstwa, jednak wciąż nie jest gotowy prospekt emisyjny.