Wczorajsza sesja na Wall Street zakończyła się wyraźnymi wzrostami. Dow Jones, S&P500 i Nasdaq Composite solidarnie zyskały po 0,8 proc. W przypadku dwóch pierwszych indeksów, wzrost ten oznaczał zakończenie notowań na najwyższych poziomach w historii. Nasdaq, kończąc dzień na poziomie 2592,59 pkt., miał natomiast najwyższą wartość od lutego 2001 roku. Te rekordy przełożyły się na silne wzrosty cen akcji w Tokio. Indeks Nikkei zyskał dziś aż 1,64 proc.
Środowe rekordy w USA teoretycznie powinny dziwić w sytuacji, gdy dziś oczekiwana jest wyraźna weryfikacja w dół, danych o wzroście amerykańskiego PKB w I kwartale br. Rynek prognozuje, że wstępne szacunki PKB na poziomie 1,3 proc., zostaną zrewidowane do 0,7 proc. Oznaczałoby to, że gospodarka USA rozwijała się najwolniej od IV kwartału 2002 roku, kiedy dynamika wyniosła 0,2 proc. Zdziwienie to jest tylko pozorne, gdyż Wall Street już dawno oderwała się od fundamentów makroekonomicznych, więc wszelkie niekorzystne dane, mają tylko jedno-, dwudniowy wpływ na rynek.
Dziś zostaną również opublikowane dane o wzroście polskiej gospodarki w I kwartale 2007 roku. Rynek oczekuje odczytu na poziomie 7,2 proc. Raport ten, który będzie pomagał w początkowych wzrostach, jednak w odróżnieniu od danych z USA, raczej nie będzie miał silnego bezpośredniego wpływu na wydarzenia na warszawskim parkiecie.
Nakreślony wyżej, optymistyczny dla posiadaczy akcji, początek notowań w Warszawie ma tylko jedną niewiadomą. Jest nią zachowanie KGHM. Środowa decyzja o przeznaczeniu całego zysku na dywidendę, jakkolwiek cieszy krótkoterminowych inwestorów, to oznacza drenaż spółki w momencie, gdy przymierza się ona do dużych inwestycji. Tym samym, to działanie może budzić zaniepokojenie długoterminowych graczy. Wydaje się jednak, że dziś wygrają Ci pierwsi i kurs KGHM będzie rósł, podnosząc indeksy.
Marcin R. Kiepas, DM X-Trade Brokers