Niemiecka giełda wczoraj otworzyła przedstawicielstwo w Moskwie. Z naszych informacji wynika, że możliwe jest też uruchomienie podobnych placówek w Warszawie i Kijowie.

Deutsche Boerse stara się rywalizować z GPW i parkietem w Londynie o pozyskiwanie emitentów ze Wschodu. We wtorek we Frankfurcie zadebiutowała pierwsza ukraińska spółka: budowlano-deweloperski koncern T.M.M. Już teraz na frankfurckiej giełdzie handluje się kwitami depozytowymi ponad pięćdziesięciu rosyjskich spółek.

Jednak władzom Deutsche Boerse to nie wystarcza i zamierzają aktywniej promować się w Rosji. Temu ma właśnie służyć moskiewskie przedstawicielstwo, którego zadaniem ma być zacieśnienie współpracy z lokalnymi instytucjami finansowymi oraz przyciąganie firm na niemiecki parkiet. Już teraz Deutsche Boerse rozmawia z rosyjskimi spółkami na temat notowań we Frankfurcie. - Są to przeważnie firmy z branży paliwowej, ale też producenci leków oraz przedsiębiorstwa z sektora innowacyjnych technologii - informuje Reiner Riess, dyrektor działu rynku akcji i rozwoju biznesu w rosyjskim przedstawicielstwie Deutsche Boerse.

Większość spółek z Rosji, które decydują się na debiut za granicą, idą do Londynu, na parkiet główny tamtejszej giełdy lub na alternatywny rynek AIM. Zdaniem Reissa, debiut we Frankfurcie jest tańszy. Koszty przeprowadzenia oferty publicznej w Niemczech są nawet o 3 proc. wartości emisji niższe niż w Wielkiej Brytanii. Poza tym płynność papierów notowanych na niemieckim parkiecie jest większa niż na LSE.

Do walki o rosyjskich emitentów włączył się też OMX, który we współpracy z giełdą w Sankt Petersburgu otwiera tam rynek dla małych i średnich przedsiębiorstw. Ponadto około 10 firm rosyjskich przygotowuje się do debiutu w Sztokholmie. Warszawska GPW na razie nie zabiega o spółki z Rosji, ale uważnie obserwuje ten rynek. Aktywnie działa natomiast na Ukrainie, gdzie zamierza wkrótce otworzyć stałe przedstawicielstwo w Kijowie.