Piechowicki producent płytek ceramicznych może zrezygnować w tym roku z wypłaty dywidendy. - Zarząd będzie rekomendował pozostawienie całego zysku za ubiegły rok w spółce - powiedział Wiktor Marconi, prezes Polcoloritu. Walne zgromadzenie, które będzie decydować m.in. o podziale zysku, zostało zwołane na 28 czerwca.

Jednostkowy czysty zarobek Polcoloritu za ub.r. to 8,1 mln zł. Rok wcześniej spółka zarobiła 15,3 mln zł i na wypłatę z zysku przeznaczyła 3,04 mln zł, co dawało 4 grosze na akcję. Pozostałą kwotą zasilono kapitał zapasowy. Za wypłatą dywidendy głosowała do tej pory Barbara Urbaniak-Marconi, która kontroluje akcje stanowiące 52 proc. kapitału spółki i uprawniające do 66 proc. głosów na WZA. Na razie nie wiadomo, jak będzie głosować główny akcjonariusz, ponieważ przebywa na urlopie. Można się jednak spodziewać, ze skoro od 1 stycznia B. Urbaniak-Marconi przekazała stery w spółce swojemu synowi - przychyli się do rekomendacji zarządu.

Zarząd nie kwapi się do przekazywania zysku na dywidendę, bo przed spółką inwestycje, m.in. przejęcie ukraińskiej Korosteńskiej Ceramiki. Polcolorit musi też skupić się na działaniach sprzedażowych i marketingowych, aby poprawić wyniki, a koniunktura zaczyna sprzyjać. - Mocno odczuwamy wzrost popytu na nasze płytki. Zapowiadałem, że w tym roku chcielibyśmy wrócić do poziomu przychodów z 2004 r. (94,7 mln zł - red.), ale wiele wskazuje na to, że przekroczymy 100 mln zł - powiedział W. Marconi.

Główną bolączką Polcoloritu jest jednak nie sprzedaż, a rentowność. Prezes Marconi przyznał, że w II kwartale nadal sporą część sprzedaży stanowiły wyroby drugiego gatunku (mimo że w magazynach nie zalegają już właściwie towary z poprzednich miesięcy). Spółka zatrudniła jednak w kwietniu nowego technologa i w ciągu kilku miesięcy jakość wyrobów powinna się poprawić.