Nie wiem jak Państwu, ale mi bardzo się spodobała informacja o tym, że warszawska giełda uruchomi w najbliższym czasie alternatywny system obrotu o szumnej nazwie NewConnect - Rynek Akcji GPW. Całe zresztą szczęście, że nazwa jest taka, a nie inna, jak np. ASO. Chociaż kto wie, czy ta druga nie cieszyłaby się akurat większym wzięciem wśród miłośników motoryzacji.
Założenia nowego rynku zostały zaprezentowane na specjalnej konferencji prasowej, w której uczestniczyli przedstawiciele różnych podmiotów, które będą współuczestniczyły w tworzeniu i promowaniu tego rynku. Nie zabrakło więc przedstawicieli kancelarii prawniczych i różnej maści innych podmiotów doradczych, przedstawicieli prasy i pozostałych mediów, jak również samych zainteresowanych, czyli przedstawicieli zarządów spółek, które na razie wstępnie aspirują do tego, aby stać się ulubieńcem rzeszy krajowych, a może i zagranicznych inwestorów. Były też mocne słowa ze strony organizatorów tego rynku o treści "Niech moc będzie z Wami", które, jak rozumiem, były swoistym odpowiednikiem błogosławieństwa na nowej drodze życia.
Jakby nie patrzeć, inicjatywa powołania takiego, a nie innego rynku wpisuje się znacząco w działania prowadzone przez kierownictwo GPW w Warszawie, mające na celu uczynienie z naszego rynku nie tylko centrum giełdowego na miarę całego naszego regionu Europy Środkowo-Wschodniej, ale również miejsca, gdzie nowe, małe i innowacyjne spółki, bez dłuższej historii swoich dotychczasowych poczynań, będą w stanie bez większych problemów uzyskać finansowanie z zasobnych kieszeni inwestorów na swój dalszy, dynamiczny rozwój. Ma im w tym pomóc sama warszawska giełda, poprzez mniejsze wymagania w zakresie formalnoprawnym, informacyjnym i co najważniejsze kosztowym.
Zapowiedzi prezesa GPW co do liczby spółek, które pojawią się do końca roku na tym właśnie rynku, nie szokują swoją zawrotną liczbą (10), ale ponieważ każda inicjatywa rodzi się w bólach, liczbę tę należy uznać jak na początek za przyzwoitą. Giełda zdefiniowała również od razu profil inwestora, który widziałaby na tym rynku. W założeniu warszawskiej giełdy inwestorem takim będą: fundusze typu venture capital i private equity, wyspecjalizowane fundusze zamknięte, firmy typu asset management, osoby prywatne posiadające znaczące kapitały oraz inwestorzy indywidualni akceptujący wyższe ryzyko.
I na tej ostatniej właśnie grupie chciałbym skupić przemyślenia, bo niezależnie od szczytnych zamierzeń kierownictwa warszawskiej giełdy, które przyświecały idei stworzenia takiego właśnie rynku, wiele bym postawił na to, że to właśnie inwestorzy indywidualni skuszeni potencjalnym zyskiem będą stanowili koło zamachowe rodzącego się na naszych oczach rynku.