Kto ukradł chiński mur, czyli o pożytkach latania

Muszą żyć z opinią, że coca-cola i adidasy są dla nich ważniejsze niż los Tybetu

Aktualizacja: 28.02.2017 01:53 Publikacja: 29.03.2008 13:16

W historii świata były dwa ważne mury. Berliński i chiński. Pierwszy podzielił świat na dwie części: lepszą i gorszą, drugi było widać z kosmosu. Pierwszy został zburzony w roku 1989, co zakończyło zimną wojnę, drugi chyba ktoś ukradł. Od pewnego czasu nie widać go nie tylko z kosmosu, ale nie widać w ogóle.

Tymczasem świat bez murów radzi sobie znacznie gorzej niż wtedy, gdy mury były. Bo epoka murów, kiedy ziemia była podzielona na część, w której przestrzegano praw człowieka, i drugą, gdzie o tych prawach pisano w książkach, nie sprawiała przywódcom świata tyle problemów, co epoka obecna. Niezglobalizowany jeszcze świat i jego liderzy nie musieli stawać przed wyzwaniami etycznymi na miarę tych, przed jakimi stoją dziś, kiedy trzeba zdecydować, po której jest się stronie w sprawie Tybetu, Chin i bojkotu olimpiady w Pekinie.

W 1980 roku mury trzymały się jeszcze mocno. Dlatego po inwazji Związku Sowieckiego na Afganistan, USA i kraje zachodniej Europy bez większych wątpliwości zbojkotowały olimpiadę w Moskwie. Mogły dzięki temu uważać się za nieustraszonych strażników praw człowieka i orędowników miłości bliźniego, a w dodatku nie miało to najmniejszego wpływu na ich gospodarki, których interesy w ZSRR były raczej ograniczone.

Podobnie Rosjanie, w odwecie bojkotując cztery lata później olimpiadę w Los Angeles, niewiele tracili. Mogli bez specjalnych rozterek oskarżać Amerykanów o bicie Murzynów, bo i tak nie mogło to pogorszyć stanu zaopatrzenia socjalistycznych sklepów.

Ale pięć lat później mury zaczęły znikać. Berliński został zburzony, a chiński przykryty miliardem szpiczastych kapeluszy Chińczyków, gotowych kupować zachodnie towary. Tylko o prawach człowieka dalej pisano tam głównie w książkach. Od Nowego Świata odstawały jedynie Kuba, Korea Północna i Białoruś, ale akurat ich przywódcom prawdziwe mury nie były do niczego potrzebne.

A bez murów nic już nie jest takie samo. Niełatwo mówić o łamaniu praw człowieka w Chinach i bojkocie olimpiady w Pekinie, jeśli mogłoby to o blisko półtora miliarda zmniejszyć liczbę potencjalnych klientów pijących coca-colę, noszących adidasy, używających windowsów.

Nie ma co się łudzić, że dwa i pół miliona Tybetańczyków, nawet gdyby bardzo się postarało, zaangażowało w to Dalajlamę i Buddę osobiście, było w stanie wypić tyle coca-coli, co Chińczycy albo zużyć tyle adidasów. Choć oczywiście drogi w Tybecie są gorsze niż w Chinach i buty zużywają się szybciej.

Brak muru wystawił na moralne rozterki ludzi, którzy na to nie zasłużyli. Przyzwyczaili się już myśleć o sobie dobrze, zwłaszcza przy drinku z parasolką, na skórzanej kanapie luksusowej limuzyny. A teraz muszą coś zrobić, albo żyć z opinią, że coca-cola i adidasy są dla nich ważniejsze niż los Tybetu.

Czy postuluję odbudowę muru? Nie. Ale chyba dobrze byłoby polecieć znów w kosmos i uważnie przyjrzeć się kuli ziemskiej. Może przynajmniej stamtąd chiński mur jest jednak ciągle widoczny!

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy