Mam coraz głębsze przekonanie (prawnicy mówią w takich wypadkach o prawdopodobieństwie graniczącym z pewnością), że światowe waluty zachowują się ostatnio jak pospolici chuligani. Jak manifestacja skinów szykujących się do rozbicia Parady Równości albo piłkarscy kibole.
Czyli, mówiąc najkrócej, zachowują się wysoce nieprzyzwoicie. I to nie dlatego, że jest ich za mało, bo akurat ten stan nie zmienia się od momentu, kiedy Felicjanie wynaleźli pieniądze. Dlatego, że rynek walutowy bardziej przypomina dziś ring, na którym toczy się krwawa walka. Przynajmniej tak wygląda to w komentarzach analityków rynku finansowego. Kiedyś bijatykę na ringu nazywano szlachetną szermierką na pięści, ale to, co dzieje się na rynku walutowym, nie ma nic wspólnego z szermierką. A tym bardziej ze szlachetnością. Bardzo rzadko jest tak, jak powinno być między dżentelmenami. "Euro rzuciło wyzwanie dolarowi" - donosi portal internetowy, i jest jeszcze w tym zdaniu wdzięk "Kodeksu Honorowego" Boziewicza. Bo już w informacji radiowego komentatora: "Euro nie przestaje straszyć dolara" - pojawia się raczej klimat warszawskiej Pragi albo innej tzw. złej dzielnicy dużego miasta.
A przecież to dopiero wstęp. Od jakiegoś czasu informacje z rynku walutowego niewiele różnią się od wiadomości z sal bokserskich. "Mocny cios euro", "dolar słania się na nogach", "amerykańska waluta na deskach", "dolar kolejny raz na kolanach". Być może nie są to jeszcze zdania dorównujące dramaturgią relacjom z ucieczki Andrzeja Gołoty przed Mikem Tysonem, ale można domyślać się, co będzie dalej. "Dolar traci resztę zębów" - powiada w radiu komentator, informując o postępującej deprecjacji amerykańskiej waluty.
"Czy dolar będzie jeszcze w stanie podnieść się z kolan?" - pytanie analityka jednego z portali internetowych pozostawia niewiele nadziei. Bo trudno ukrywać, że euro zachowuje się wobec dolara jak Tiger Michalczewski wobec swoich przeciwników w okresie, gdy tryumfował na wszystkich ringach Europy. Nuta optymizmu pojawia się rzadko. Zdania: "Dolar zachwiał się dramatycznie, ale to jeszcze nie nokaut" czy "Mimo serii mocnych ciosów dolar nie ucieka z ringu" - nie napawają nadzieją. Co będzie dalej, można się domyślić.
A właściwie nie trzeba nawet się domyślać. "Inflacja w strefie euro dobija dolara" - informuje przedstawiciel ważnego domu maklerskiego. Trudno uznać, że "dobijanie" jest zachowaniem godnym dżentelmena.