Zostawcie im abonament, a wykończą się sami, czyli nowy Machiavelli

Prawdziwe gwiazdy i tak pójdą tam, gdzie nie grozi epidemia grypy przy każdym politycznym przesileniu

Aktualizacja: 27.02.2017 16:50 Publikacja: 26.04.2008 20:10

Gdyby Niccolo Machiavelli, filozof, historyk i dyplomata z Florencji dożył czasów mediów elektronicznych, niechybnie napisałby drugą część swego sztandarowego dzieła "Książę". Co prawda o książąt jest dziś trudniej niż we Włoszech na przełomie XV i XVI wieku, więc rozprawa nosiłaby zapewne tytuł "Prezes", ale poświęcona byłaby zagadnieniom podobnym. Czyli temu, jak zdobyć i utrzymać władzę, pozbywając się konkurentów.

Pisząc drugą część "Księcia" Machiavelli musiałby z zachwytem przyglądać się prezesom działających na polskim rynku telewizji komercyjnych. Uznałby, że nie tylko twórczo zastosowali najważniejsze z jego myśli w praktyce, a kto wie, być może przerośli mistrza?

Trudno bowiem wyobrazić sobie bardziej makiaweliczny pomysł niż ten, żeby to prezesi telewizji komercyjnych domagali się utrzymania obowiązku płacenia abonamentu na rzecz publicznego molocha, z którym wydawałoby się konkurują na śmierć i życie.

Na pozór żądanie, by TVP, oprócz wpływów z reklam zasilane było pieniędzmi z abonamentu (nawet przy kiepskiej ściągalności to naprawdę duże pieniądze) wygląda na świadome strzelenie sobie w kolano. Dopóki zdumiony obserwator nie przypomni sobie, że już mistrz Niccolo przekonywał, że "założyciele i prawodawcy państw winni zawsze zakładać z góry, że wszyscy ludzie są źli i niechybnie takimi się okażą, ilekroć będą ku temu mieli sposobność".

Wystarczy więc, że kiedyś Książę, a dziś Prezes (telewizji komercyjnej) zapewni dość pieniędzy ludziom, którzy nie potrafią się nimi posługiwać, a będzie mógł z założonym rękami czekać, aż się sami skompromitują. Ktoś w misyjnej teoretycznie TVP usłyszał, że powinny być w niej komercyjne gwiazdy, bo głupi widzowie kochają gwiazdy? No, to trzeba podrzucić im kogoś z własnej telewizji. Bo w telewizji publicznej to prezes, a nie widzowie, decyduje, kto będzie gwiazdą. A prawdziwe i tak pójdą tam, gdzie nie grozi epidemia grypy przy każdym politycznym przesileniu.

W TVP przeczytają, że nawet misyjna stacja musi mieć wielki show? No to zatrudnią za bajońskie sumy szansonistkę o nerwowym chichocie i byłego boksera, którzy wymienią na żywo opinie o "robieniu sobie loda". A show otrzyma nazwę nomen omen "Gwiazdy na lodzie". A potem wystarczy już tylko namówić zaprzyjaźnione tabloidy do zestawienia 800-złotowej emerytury z kontraktami prezentera o wyglądzie żigolaka i dziennikarki specjalizującej się w czytaniu tekstu z telepromptera, opiewającymi na 60 tysięcy złotych miesięcznie każdy. I awantura gotowa, nawet karni dotąd emeryci i renciści dojrzeją do wypowiedzenia TVP posłuszeństwa. A potem jeszcze ze dwie, trzy takie awantury, i po telewizji publicznej nie będzie nawet co zamiatać. Konkurencja zniknie. Bez wysiłku, bez napinania się i w dodatku za cudze pieniądze. Wszak mistrz Machiavelli uczył, że lepiej być hojnym, rozdając cudzą własność, niż marnując własne dobra.

A to, że prezes telewizji publicznej wystąpił w jednym szeregu z prezesami telewizji komercyjnych, ciesząc się jak dziecko, że ktoś jeszcze chce się z nim bawić? Umiejętność nakłonienia karpia, żeby sam zażądał szybszego nadejścia świąt Bożego Narodzenia, to tylko dowód, że gdyby Machiavelli rzeczywiście dożył dzisiejszych czasów, sporo mógłby się nauczyć.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku