Aż 76 proc. Amerykanów chce, żeby sekretarz skarbu Henry Paulson przestał jedynie słowem wspierać krajową walutę i wreszcie podjął konkretniejsze działania na rzecz powstrzymania spadku jej wartości.
Taki wynik dał sondaż przeprowadzony na zlecenie agencji Bloomberga i dziennika "Los Angeles Times". Spośród bogatszej części ankietowanych, z rocznym dochodem ponad 100 tys. USD, oczekiwania co do zmiany polityki rządu w celu umacniania dolara wyraziło 7 na każde 10 osób.
Amerykańska waluta straciła do euro 13 proc. w ciągu ostatnich 12 miesięcy i aż 41 proc. od 2002 r. Taki zjazd przełożył się na znaczny wzrost kosztów energii i surowców. Także towary z zagranicy i podróże stały się dla jankesów droższe. Skorzystali za to eksporterzy.
Problem w tym, że ekonomiści nie mają dla rządu prostych recept na wzmocnienie "zielonego". Radzą ograniczanie deficytu budżetu federalnego oraz deficytu w wymianie handlowej. Radykalnym rozwiązaniem byłyby interwencje na rynku walutowym, na które ostatnio USA zdecydowały się 13 lat temu.
Od 1995 r. pięciu kolejnych sekretarzy skarbu (odpowiednik ministra finansów) utrzymuje oficjalnie politykę silnego dolara. W tym także obecny szef Departamentu Skarbu Henry Paulson, który werbalnie wspierał swoją walutę choćby przy