W tym roku producenci i dystrybutorzy paliw po raz pierwszy mają obowiązek wypełnić tzw. narodowy cel wskaźnikowy, czyli zawrzeć w sprzedawanym oleju napędowym i benzynie określoną ilość biokomponentów. Powinny one stanowić co najmniej 3,45 proc. tzw. wartości energetycznej wszystkich sprzedanych w 2008 r. paliw.
Nic ponad cel wskaźnikowy
Orlen, aby wywiązać się z tego obowiązku, będzie musiał wprowadzić w tym roku na polski rynek prawie 400 tys. ton biokomponentów. - Sprzedamy 280 tys. ton estrów, w tym 70 tys. ton jako czysty bioester i 110-115 tys. ton bioetanolu - powiedział Robert Gmyrek, dyrektor Biura Alternatywnych Źródeł Energii firmy z Płocka. Pierwszą z tych substancji stosuje się jako dodatek do oleju napędowego (lub jego substytut), drugą - jako dodatek do benzyn. Grupa Lotos planuje sprzedać w tym roku około 137 tys. ton estrów i ponad 44,1 tys. ton etanolu. - Z naszych analiz wynika, że to wystarczy do wypełnienia obowiązku - powiedział Maciej Powroźnik, dyrektor Biura Analiz Rynkowych Grupy Lotos. Spółka mogłaby znacznie przekroczyć NCW, ale tego nie zrobi, bo jest to nieopłacalne. Na sprzedaży 1 litra biopaliwa traci 0,2-0,5 zł.
Inny problem polega na tym, że nie istnieje żaden oficjalny algorytm, dzięki któremu można by wyliczyć udział biokomponentów w dystrybuowanych paliwach. Tymczasem, jak twierdzi Gmyrek, kary za niewypełnienie NCW są niewspółmiernie wysokie. - Za niedodanie tylko 1 tony biokomponentu musielibyśmy zapłacić 16-18 tys. zł - wyliczył dyrektor z Orlenu. Gdyby więc firma w ogóle nie sprzedawała biopaliw, musiałaby uiścić ponad 6,5 mld zł.
Gmyrek wymienia jeszcze jeden problem: opóźnienia w realizacji biopaliwowych inwestycji Operatora Logistycznego Paliw Płynnych. Chodzi przede wszystkim o instalacje, w których tradycyjne mineralne paliwa mają być blendowane, czyli mieszane z biokomponentami.