Pawlak znów chce osłabić złotego

Waldemar Pawlak powiedział, że mocny złoty szkodzi gospodarce i nasza waluta wczoraj straciła na wartości. Ale słowa wicepremiera nie były jedynym powodem spadku. Zdaniem niektórych analityków, kończy się właśnie okres silnego złotego

Aktualizacja: 26.02.2017 15:56 Publikacja: 07.08.2008 08:26

Złoty wczoraj drugi dzień z rzędu osłabił się wobec euro. Na koniec dnia kurs PLN/EUR wzrósł do 3,24 zł. W ciągu dnia płacono za euro nawet blisko 3,25 zł.

Czy to reakcja na wczorajsze słowa wicepremiera Waldemara Pawlaka? - Nadszedł dobry czas, by porozmawiać o tym, jakie mechanizmy można wykorzystać, by zatrzymać aprecjację złotego, która szkodzi polskiej gospodarce - powiedział.

Możliwe jednak, że ta dyskusja nie będzie potrzebna. Wśród analityków już słychać głosy, że wzrost kursu to zapowiedź odwrócenia wielomiesięcznego trendu.

Pomóc eksporterom

Zdaniem Waldemara Pawlaka, tegoroczne umocnienie naszej waluty w relacji do euro o 10 proc. szkodzi naszym rodzimym przedsiębiorstwom. Muszą ograniczać produkcję, ale nie ze względu na efektywność działania, tylko z uwagi na niekorzystne relacje kursowe. Te ograniczają konkurencyjność polskich firm na zagranicznych rynkach, a jednocześnie zwiększają atrakcyjność importowanych dóbr na rynku krajowym.

Pretekst, a nie przyczyna

Umacnianie się złotego wyhamowało mniej więcej w połowie lipca. Od tego czasu notowania wobec euro są stabilne, oscylując wokół 3,20. W tym czasie zdarzały się jednak drobne osłabienia naszej waluty. W zeszłym tygodniu w ciągu kilku dni obserwowaliśmy ruch w górę z 3,20 zł do 3,23 zł. Przed dwoma tygodniami widzieliśmy zwyżkę z 3,20 zł nawet do 3,27 zł. Tamtym ruchom wcale nie towarzyszyły wypowiedzi polityków.

- Wypowiedź premiera mogła mieć jakiś wpływ na zachowanie się naszej waluty, jednak potraktowałbym ją bardziej jako pretekst, a nie główną przyczynę - twierdzi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK. - Cena euro na poziomie 3,20 zł jest trudną do przebicia granicą. Widać, że złoty jest już wykupiony i zasługuje na korektę - dodaje.

Chodzi o to, że umocnienie złotego, szczególnie w ostatnim miesiącu, miało podłoże spekulacyjne. A ci, którzy kupowali niedawno euro np. po 3,40 zł, teraz - również spekulacyjnie - będą się go pozbywać, bo widzą, jak trudno jest kursowi zejść poniżej pewnego poziomu. - W najbliższych tygodniach oczekiwałbym wzrostu kursu nawet powyżej 3,30 zł. Jednak wyraźnego odwrócenia trendu jeszcze się nie spodziewam. Rok zamkniemy pewnie na poziomie 3,25 zł - mówi Maciej Reluga.

Słabną rynki wschodzące

Za tym, że wypowiedź premiera wcale nie była decydującym powodem wczorajszego osłabienia złotego, przemawia też to, że generalnie już od co najmniej kilku dni inwestorzy gorzej postrzegają waluty również z innych rynków rozwijających się. Wczoraj tracił nie tylko złoty, ale też forint węgierski czy czeska korona. Stoi za tym spadek euro.

Ale nie tylko. Jednocześnie stopniowo zyskuje dolar. Wczoraj był najdroższy od miesiąca - kosztował 2,10 zł. - Inwestorzy ostatnio coraz chętniej lokują w dolarach. Odwracają się od rynków wschodzących, bo widzą, że ich giełdy zachowują się coraz słabiej, np. na odbiciu w ostatnich tygodniach - wyjaśnia Leszek Milczarek, zarządzający w DM ECM. - Osłabienie złotego w ostatnich dniach traktowałbym jako zapowiedź odwrócenia trendu - dodaje.

Zgadza się Arkadiusz Bogusz, zarządzający w Credit Suisse Asset Management. - Prawdopodobieństwo trwalszego osłabienia się złotego oceniam jako bardzo wysokie. Tym wyższe, że niewielu wierzy w taki scenariusz - mówi. Tłumaczy na przykład, że podwyżki stóp procentowych dobiegają końca, a to przecież one były główną siłą napędową złotego. Przedstawicielem tych, którzy nie wierzą, by ostatnie słabnięcie złotego było zapowiedzią choćby trwalszego ruchu w tym kierunku, jest Marcin Bilbin, analityk Banku Pekao. - Kilkudniowe osłabienie to zdecydowanie za mało, by mówić o zmianie tendencji. Myślę, że trend umacniania się złotego będzie kontynuowany, mimo że nasza waluta jest już przewartościowana - mówi.

Ale to już było

Waldemar Pawlak nie pierwszy raz wypowiedział się w kwestii naszej waluty. W marcu wspominał o tym, że kurs złotego (wtedy za euro płacono ponad 3,5 złotego) jest za wysoki, by przystąpić do systemu ERMII, co jest konieczne przed przyjęciem przez Polskę euro.

W początkach stycznia tego roku, kiedy euro kosztowało ponad 3,55 złotego, wyrażał przekonanie, że dochodzimy do granic możliwości, jeżeli chodzi o umocnienie złotego.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy